"Biała Rika" to trudna książka, nie tylko ze względu na brak linearności, bardziej przypominająca luźne zapiski, brudnopis, niż gotową zredagowaną powieść. I jeśli nawet początkowo ciężko jest się wczytać, ogarnąć chaos wspomnień, to książka dzięki takiej budowie ma swój niezaprzeczalny urok. To strzępki wspomnień, urywki z życia, krótkie rozdziały przypominające proces wydobywania wspomnień z pamięci, nie tylko samych wydarzeń, ale i osób miejsc, obrazów, zapachów, ale przede wszystkim emocji towarzyszącym tym wspomnieniom. • To bardzo osobista, tragiczna, bolesna i smutna książka. O prawdzie, o niepamięci, bo każdy z nas inaczej zapamiętuje te same wydarzenia z przeszłości. "Biała Rika" to również książka o wojnie. Wydarzenia II wojny światowej odcisnęły piętno nie tylko na życiorysie Riki, jej siostry Gerdy i Karola, ale również na kolejnych pokoleniach ich rodziny. Mimo, że o tym nie rozmawiają, nie chcą o niej pamiętać, to wojna wciąż żyje w tych ludziach. • Ile w "Białej Rice" jest prawdy, ale ile wyobraźni? Ile Magdaleny Parys jest w Dagmarze? Podobno w powieści prawdziwe są "tylko emocje i broszka babci Riki", reszta to wyobraźnia pisarki, ale patrząc na życiorysy autorki i bohaterki jej powieści, trudno nie zauważyć znacznych podobieństw między nimi. • "Takie skomplikowane jest to wszystko." mówi Dagmara i ma rację. Ludzka pamięć jest skomplikowana, zwłaszcza jej ułomność. Jesteśmy tym co pamiętamy, a są rzeczy i wydarzenia o których wolelibyśmy zapomnieć. A pamięci, nawet gdy boli, nie da się oszukać. Co jest prawdą, czy to co rzeczywiście się wydarzyło, czy to co udało się nam zapamiętać? • Wyjątkowo szczera, wstrząsająco bolesna. Warto! • Marta Ciulis-Pyznar