Gdy po raz kilkusetny oglądam ten film, to sam nadziwić się nie mogę, że kiedyś ten film naprawdę był na cenzurowanym. Że był niby tak obrazoburczy, że aż cud, że w ogóle powstał (wycofanie finansowania, to najmocniejszy atrybut cenzury prewencyjnej).
Ale czy dziś ten film już tak szokuje? Czy zwykłe kino fabularne w ciągu tych kilku...dziesięciu już lat, nie poszło zdecydowanie dalej? Ja jestem zdania, że tak.
A może po prostu dziś jest już przyzwolenie na powszechne kpienie z religijności i taka komedia jak Żywot Briana to waga lekka w porównaniu do dział wytaczanych przez wojujących ateistów?