Marcel Ayme - Przechodzimur
Seria Koliber; 52
Wydawnictwo Książka i Wiedza
Rok wydania 1979
Ilość stron 223
Na początek chciałoby się rzec: głową muru nie przebijesz. Całe lata książka stała na półce, a ja jej nienawidziłam. Za tytuł, za okładkę i dziwne nazwisko autora, o którym nigdy nie słyszałam. Całe szczęście, że co jakiś czas na blogach pojawiają się jakieś wyzwania czytelnicze*, więc i motywacja się znajduje do walenia głową w mur. Mur okazał się być z materii kunsztownej, niestawiającej nadmiernego oporu. Zatem, nie taki mur straszny, jak go malują.
Mało tego, autor okazał się być autorem bardzo popularnym w swojej ojczyźnie. W Paryżu ma swój plac i ciekawą rzeźbę.
Pisarz wywodził się z rodziny rzemieślniczej, ojciec był kowalem, on sam zaś studiował medycynę, ale interesowała go literatura. Prawie jak u Czechowa, choć Marcel Ayme urodził się dwa lata przed jego śmiercią.
Pisał powieści, komedie i nowele - dowcipne, ironiczne. Pisarz odznaczał się nieokiełznaną wyobraźnią, szaloną wręcz pomysłowością, łączył realizm z fantastyką , za co okrzyknięto go spadkobiercą Rabelais,a i France'a.
W zbiorku skumulowały się jeszcze dwie "przypadłości", które od książki mnie odpychały: opowiadania i elementy fantastyki.Na szczęście tylko do pierwszego przeczytanego zdania:
W dzielnicy Montmartre na trzecim piętrze domu nr 75 bis przy ulicy Orchampt, mieszkał zacny jegomość nazwiskiem Dutilleul, który posiadał szczególną zdolność przechodzenia przez ściany bez najmniejszej dla siebie niewygody**
Aż chce się wykrzyknąć, jak Alutka z "Rodziny zastępczej" : Faaaascynujące! I rzeczywiście fascynujące, ale to tylko preludium, bo potem to już tylko szaleństwo pomysłów. Niczego nie zdradzę, bo zepsułabym zabawę potencjalnym czytelnikom. Opowiadanie zarówno tytułowe, jak i Legenda połdawska - prześmieszne. Zabawy co niemiara. Oczywiście nie wszystko jest wspaniałe, bo i nie wszystkie opowiadania przypadły mi do gustu, pogubiłam się w Sabinkach, znudził mnie Poborca żon, choć kretynizm prezentowany przez głównego bohatera podatkobiorcę i jego władze zwierzchnie, jest zniewalający.
No nie, czepiam się. Proszę czytać i świetnie się bawić. Wcale nikomu się nie narażę, jeśli powiem o twórcy opowiadań: To wariat! Bo pomysły ma iście wariackie.
Szukając informacji o Marcelu Ayme, trafiłam na niewielki, ale interesujący artykuł "Przechodzący przez mur" prezentowany na stronie "Tajemnice Paryża", stamtąd pochodzi również prezentowana poniżej fotka. Artykuł polecam i stronę pełną ciekawostek także.