Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Do czytania wybieram najczęściej literaturę sprzed XXI wieku, nie stronię od liryki i dramatu, czasami sięgam po reportaż, a najrzadziej decyduję się na literaturę popularnonaukową. Bardzo lubię czytać biografie, wspomnienia, listy i dzienniki.
Poniższe wyrywki z czytanych przeze mnie tekstów mocno ze mną współgrają, więc są przedłużeniem tych kilku słów o sobie :)😊
„Ciekawe jest widzieć, że niemal wszyscy ludzie wielkiej wartości zachowują się z prostotą i że niemal zawsze owa ich prostota jest brana za świadectwo tego, że są niewiele warci”.
Myśli, Giacomo Leopardi
„Intensywność marzeń, ważniejsza jest od ziszczeń”.
Wysoki Zamek, Stanisław Lem
-
Przedstawiam Brombę, która „nie posiada specjalnie niepokojącego wyglądu, nie wyróżnia się też niczym, co by przykuwało uwagę na pierwszy rzut oka”. „Wszystkie Bromby, jak wiadomo, były skłonne do refleksji”. • A Ci inni, zapowiadani tytułem? • Proszę bardzo, oto inni: • Pciuch - „zamieszkuje Czas. To znaczy, że można go zobaczyć tylko wtedy, kiedy się żyje kiedy indziej”. • Fumy – „uważają, że głównym ich zajęciem jest wypoczywanie” • Gżdacz – • „Kiedy biegam, to jestem biegaczem, • Kiedy fruwam, to jestem fruwaczem, • Kiedy się boję, to jestem baczem, • A tak w ogóle jestem Gżdaczem. • Więc podziwiaj mnie i patrz: • Jestem fruwający Gżdacz! • Fikander – „różni się od wszystkich. Złośliwi mówią nawet, że Fikander robi wszystko, żeby odróżnić się od wszystkich, ale jest to tylko złośliwość”. • Malwinka – „zegarynka, pracowała w centrali telefonicznej i miłym ciepłym głosem podawała godziny … posiadała doskonałą dykcję i zawsze starannie trzymała się regulaminu”. • Kajetan Chrumps – „jest on jedynym zwierzątkiem, które posiada imię i nazwisko, jedynym zwierzątkiem naprawdę detektywistycznym”. • Kot Makawity – „był postacią prawie mityczną. … Makawitego nikt nie widział, dane co do koloru, rasy, ba, nawet rozmiarów były sprzeczne”. I ten, którego już sam Eliot szukał: • “He always has an alibi, and one or two to spare: • At whatever time the deed took place - MACAVITY WASN’T THERE!”, nieuchwytny, zuchwały kot-zbrodniarz został przyłapany na gorącym uczynku, właśnie przez Kajetana Chrumpsa! Mało tego, “dał mu słowo honoru, że nigdy nie będzie miał powiązań ze światem przestępczym”. • Viceversy dzikie – mieszkające w lustrach Zwierzęta Odbite. • Psztymucle – „należą do tak zwanych zwierząt automatycznych. Oznacza to, że głównym tematem ich rozmów są zamieszkiwane przez nie auta. • Glisando – „mieszka w muzyce”. • Gluś – „należy do tych niedużych i mało znanych istot, które nie wyróżniają się niczym specjalnym. Prowadzą swoje życie z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc”. • Zwierztko mojej Mamy – „o jego zwyczajach nic nie wiadomo. Zwierzątko działało zawsze przez zaskoczenie”. • I na koniec pochwała czytelnictwa: „Sądzę jednak, że lepiej jest dowiedzieć się czegoś z książki niż nie wiedzieć o tym wcale”.
-
Pod wieloma względami wymagająca - zmusza do myślenia. 😉 • Warto przed rozpoczęciem czytania wyposażyć się w historię Matuszki Rosiji i przypomnieć sobie z niej czasy wojny domowej w Rosji po rewolucji październikowej. Warto również mieć pod ręką słownik języka polskiego bądź wyrazów obcych, bo Rylski, dla odmiany - przebiera w słowach, zwłaszcza w tych z górnej półki, odgadnięcie znaczenia kilku z nich – w moim przypadku – najlepiej oddaje powiedzenie: dzwoniło, ale nie wiadomo w którym kościele. 😉 • Lektura niełatwa w odbiorze. Nieprędka w czytaniu. Każde słowo daje do myślenia, a zdanie wymaga rozłożenia na czynniki pierwsze. • Piękne te zdania, metaforyczne i poetyckie, mimo zdarzających się dosadnie naturalistycznych fragmentów. • W rytmie zdań „Stankiewicza” i „Powrotu” słyszałam echo stylistyki Włodzimierza Odojewskiego. • Temat utworów w obydwu mikropowieściach trudny, bo pełen pytań o tożsamość, o „zagadkę istnienia” i o zagubienie w tym istnieniu. • Podejście głównych bohaterów obu powieści do polskich zrywów narodowowyzwoleńczych i związanych z ich upadkiem celebracji - iście gombrowiczowskie, ale nienachalne i nie aż tak napastliwe. • Książka zostawiła po sobie wiele niedopowiedzeń i rozbudziła we mnie ciekawość tamtych czasów i ludzi. Do tej pory nie mogę się uwolnić od roztrząsania zachowania bohaterów i zadawania pytań: po co? i dlaczego? • Polecam gorąco wszystkim wytrwanym odbiorcom, którzy lubią „takie” klimaty, a którzy jeszcze na prozę Rylskiego nie trafili. • A oto próbka języka: „…jasnokremowa lancia, długa i smukła, przypominająca dziką gęś w locie, ze srebrnymi niklowaniami na akcesoriach, jakaś niepokalanie czysta mimo wszechobecnego błota, niosąca w sobie, obok siebie i nad sobą aurę czegoś niezależnego i prawie nierealnego.” • Opisy sugestywne i plastyczne, chociażby ten: „…i zataczając się w jedną i drugą stronę, ale nie jak człowiek pijany, ale jak człowiek niezdecydowany, co z sobą począć…” – poprzez doprecyzowanie zachowania postaci – genialny.
-
Skrupulatnie, rzeczowo i konkretnie napisana biografia Selmy Lagerlöf - królowej szwedzkiej literatury. Jednak zbyt skrupulatnie i rzeczowo, bo ciągle towarzyszyło mi wrażenie, że czytam rozbudowany opis encyklopedyczny. Wizerunek autorki jest wiarygodny, ale pozbawiony ducha i duszy. • Po lekturze tej biografii wiem, że Selma Lagerlöf miała mocną osobowość i nie tylko stawiała sobie cele, do których dążyła, ona te cele osiągała. I to w czasach, gdy kobiety należały do innej kategorii ludzi. • Z zainteresowaniem przeczytałam o kulisach przyznawania Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, gdy ta nagroda zaczęła być dopiero przyznawana. I również ciekawy był rozdział, w którym opisano nastroje w Szwecji po dojściu do władzy Adolfa Hitlera oraz to, jakie było na to zapatrywanie samej Selmy, której książki królowały na rynku wydawniczym III Rzeszy. • Na pewno sporym atutem tego wydania są zdjęcia i nie dziwię się, że Bengt Wanselius, zapewne dzięki fotograficznej kwerendzie, trafił na okładkę jako współautor. Niestety w czytniku większość zdjęć jest przepołowiona i przez to dużo się traci, bo mało się widzi. • Bardzo nie podobały mi się przekłady sonetów Selmy z jej czasów seminaryjnych, które to przekłady łamią kardynalne zakazy tłumaczeniowe Stanisława Barańczaka: „Nie tłumacz poezji na prozę” i „nie tłumacz dobrej poezji na złą”. Nie wiem jak poezja Selmy brzmiała w oryginale, ale ta przetłumaczona brzmi źle. • Mimo wszystkich niedostatków - polecam, ponieważ książka przedstawiając noblistkę ukazuje ciekawie tło historyczne, społeczne i kulturowe. Widzimy Szwecję od drugiej połowy XIX wieku, do lat 40. XX wieku.
-
Rozczarowała mnie ta biografia. • Zabrakło mi w niej pasji autora w tym, by z uczuciem oddać portret pisarza. I stąd zapewne to wrażenie nijakości. • Poza kilkoma ciekawymi fragmentami z życia Steinbecka otrzymujemy kiepskie streszczenia jego powieści, po których przechodzi ochota na sięgnięcie po oryginały. Przynajmniej mnie przeszła. Na szczęście te najbardziej znane utwory już czytałam. • Tym, którzy nie czytali jeszcze „Gron gniewu”, radzę, by ominęli ich streszczenie w biografii Soudera, ponieważ zdradza, jakże ważne dla wywołania końcowego wrażenia – zakończenie. • Podobało mi się kilka ciekawostek mówiących o pisarskiej drodze powieściopisarza i tych zwracających uwagę na różnorodność jego utworów, a także opis jego samotnego pobytu nad jeziorem Tahoe i dla odmiany, spędzonego w doborowym towarzystwie, niezwykle barwnego i malowniczego rejsu po Zatoce Kalifornijskiej. Urzekł mnie klimat tej wyprawy i przynajmniej dla niej warto było tę książkę przeczytać. • Ale gdzie ten gniew? Ta złość Steinbecka na świat? Te niezwykle silne emocje targające człowiekiem? • Wściekłość jest ostatnią z cech, którą po przeczytaniu tej biografii przypisałabym powieściopisarzowi. Przeciwnie, biografia pokazuje Steinbecka jako introwertyka, skupionego na sobie, na tym by spokojnie i wygodnie żyć, najlepiej z dala od szumu wielkiego świata, a w gronie znajomych i bliskich. • Interpretacja lektora nie była najgorsza, ale jego przesadne akcentowanie dwóch wyrazów: Tahoe i ale - działało mi na nerwy. • Myślę, że nie jest to zła biografia i warto przeczytać chociażby po to, by wyrobić sobie własne zdanie. • Moich oczekiwań jednak nie spełniła.
-
Bardzo wzruszająca, ilustrowana opowieść o pewnym domu, o przemijaniu i wspomnieniach. • Nie mogę uwierzyć, że zwykły komiks może wyzwolić tyle emocji. Chociaż według mnie to nie jest zwykły komiks. • Zgadzam się z tym, co przeczytałam na okładce: • "Dzieło doskonałe. Mimo pozornej prostoty i pewnej swojskości podejmuje temat upływu czasu w sposób godny największych dzieł literackich". • Trudno napisać mi coś więcej nad to. • Polecam.