Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
elrutko
Najnowsze recenzje
  • [awatar]
    elrutko
    Nawet niezły pomysł na książkę, ale bardzo słabe wykonanie. Wyszła pornografia przeplatana litanią terminów naukowych. I to irytujące lokowanie produktu. Czyżby powstanie tej pozycji sponsorowała francuska sieć marketów? Po prostu źle się to czyta. • "- Więc pozwalają ci pisać... - powiedział cicho Michel. Nie zdziwiło go to. Większość psychiatrów zachęca pacjentów do gryzmolenia czegoś na papierze. Nie żeby nadawali temu jakąkolwiek wartość terapeutyczną, ale zawsze to jakieś zajęcie, myślą sobie, lepsze, niż ciąć sobie rękę żyletką". • Dobrnąłem do końca, uff!, na szczęście nie mam w domu żyletek a tutaj mogę coś "nagryzmolić". Teraz, z ulgą, pójdę posłuchać Brassensa.
  • [awatar]
    elrutko
    Po "Bruliony Profesora T." sięgnąłem według klucza "Autor". I nie zawiodłem się tą zręcznie skonstruowaną powieścią przeplatającą wątki ze współczesnych wydarzeń w Polsce z wydarzeniami historycznymi początku XX wieku. • Należę do roczników, które historię XX wieku znają głównie z własnych odkryć i lektur, ponieważ gdy kończyłem szkołę podstawową na początku lat 90-ych, po prostu nie było jeszcze nowych podręczników a w liceum o profilu mat-fiz to wiadomo - w klasie maturalnej już nikt się do historii nie przykłada. O wojnie polsko-bolszewickiej czy o wcześniejszych krwawych wydarzeniach w Rosji stare podręczniki milczały. Książek Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego formalnie nie było. Wiedziało się jedynie mgliście o tym i owym z opowieści rodziców i dziadków. ZSRR (a później Rosja) to był jakiś obcy i nienawidzony wróg. Mieć piątkę (wtedy nie było szóstek) z rosyjskiego to był dyshonor (chociaż tego słowa raczej nie znaliśmy). • I tu dostrzegam sporą wartość "Brulionów Profesora T.", bo trzeba takich właśnie lektur, żeby sobie uświadomić i przypominać, że świat nie jest czarno-biały. Nie było jednych złych Rosjan tak jak nie było jednych złych Niemców u Kruczkowskiego. A historia ludzi to ścieranie się różnych postaw, różnych pragnień, różnych zapatrywań. To co dla jednych słuszne i piękne, dla innych jest naiwne i godne pożałowania. Wymawiamy czasem te same słowa, ale dla każdego mają one inne znaczenie. I na ogół te piękne i szlachetne przegrywają w zderzeniu z tak zwanym życiem, z tak zwaną rzeczywistością. Gorki "romansuje" z Leninem a Profesor T. romansuje z Matyldą. Czy obaj muszą przegrać? "Nie ma jasności w temacie Marioli"! • Na koniec dodam jeszcze, że "Bruliony Profesora T." to była lektura dość trudna, wymagająca dużej koncentracji wtedy gdy przenosiła czytelnika z roku 2005 do "dworu Gorkiego". Mnogość postaci, wątków, skoki chronologiczne, wtrącenia w rosyjskim, francuskim, angielskim i uzbeckim (nie zawsze tłumaczone), odwoływanie się do postaci bądź zdrobnionym pierwszym imieniem (Alosza) bądź, według rosyjskiego zwyczaju imieniem i "otczestwem" (Aleksy Maksymowicz) - no krótko mówiąc, połapać się w tym wszystkim nie sposób i nie będę udawał, że mi się to w pełni udało. Powroty do roku 2005 dawały ten potrzebny oddech przed daniem kolejnego nura w świat Gorkiego. Wnioskuję, że gdyby Autor pokusił się o napisanie książki czysto historycznej, bez kuszącej Matyldy (Deprawator!), to pewnie nie dałbym rady dotrwać do końca. • Czytajcie.
W trakcie czytania
Brak pozycji
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo