• Książka Jacka Ostrowskiego opowiada historię prawdziwej sprawy kryminalnej z okresu PRL, widzianą z perspektywy samego mordercy. W powieści występuje pod nazwiskiem Zbigniew Pielach ( naprawdę : Zygmunt Bielaj vel Iwan Ślezko), zmienione są również nazwiska wszystkich prawdziwych postaci, kluczowych dla historii snutej przez autora. Porwanie znanej i szanowanej lekarki z Płocka przez...znanego i szanowanego ( chociaż niep­orów­nywa­lnie­ inaczej ) mieszkańca Konina, dziennikarza i byłego kierownika miejskiej biblioteki wstrząsnęło opinią publiczną. Porywacz zażądał okupu, ale nigdy nie pozwolił uprowadzonej wrócić do domu. Kiedy go wreszcie ujęto, okazało się, że ma na sumieniu niejedną okrutną zbrodnię, a nazwisko, którym się podpisuje od momentu zakończenia wojny, nie jest jego prawdziwym nazwiskiem. Ciała doktor Kamińskiej nie odnaleziono. Poprzednie zbrodnie były już przedawnione, a Zygmunt Bielaj został skazany jedynie za porwanie i próby wymuszenia okupu. Odsiedziawszy swoje, resztę życia spędził w Domu Opieki Społecznej w moim rodzinnym miasteczku. Tam też zmarł, nigdy nie wyjawiając prawdy. Pamiętam starszego pana o dziwnym wejrzeniu, siedzącego na ławeczce w parku, w którym spacerowałam z dziadkami jako dziecko. • Jacek Ostrowski postanowił odgadnąć, co takiego mogło się stać z porwaną lekarką. Czy powodem jej tragedii była tylko banalna ludzka chciwość, czy za tą zbrodnią kryło się może coś jeszcze? Co myślał zwyrodnialec, pozbawiając doktor Kamińską ( w powieści : Krzemińską ) szans na dożycie swoich dni w otoczeniu bliskich? Jaki udział w zniknięciu lekarki mogła mieć jego żona? Domysłów co do przyczyn tragedii i losu porwanej doktor Kamińskiej było wiele. Jedną z najmniej prawdopodobnych była hipoteza o współpracy Bielaja z KGB, ale to głównie na tym wątku rzekomej zbrodni politycznej autor zbudował swoją powieść. • Jacek Ostrowski dobrze się przygotował do swojej roli, nie omieszkałam skonfrontować jego pracy z czytaną przeze mnie w tym samym niemal czasie "Bez skrupułów" Wilhelminy Skulskiej. Jednak coś mi w tej powieści nie zgrywało, czegoś mi było brak. A jednocześnie - przesyt. Za dużo Pielacha - Bielaja, jego paskudnego, troglodyckiego jestestwa, za mało emocji i refleksji pozostałych bohaterów tej historii. Chwilami miałam wrażenie, że język narratora "przesiąkł" aż nadto wulgarnym sposobem bycia przestępcy. Bardzo mnie to raziło. • Ale i tak było warto. Więc polecam! • Wahałam się nieco między trzema a czteroma gwiazdkami. Stanęło na trójce, ale niech Was to nie zniechęca. • 29.11.2017 23:34:07

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo