Recenzje dla:
Zmierzch/ Stephanie Meyer
-
Pierwsza część bestsellerowej sagi "Zmierzch". • Siedemnastoletnia Isabella Swan przeprowadza się do ponurego miasteczka w deszczowym stanie Washington i poznaje tajemniczego, przystojnego Edwarda Cullena. Chłopak ma nadludzkie zdolności - nie można mu się oprzeć, ale i nie można go rozgryźć. Dziewczyna usiłuje poznać jego mroczne sekrety, nie zdaje sobie jednak sprawy, że naraża tym siebie i swoich najbliższych na niebezpieczeństwo. Okazuje się, bowiem, że zakochała się w wampirze... • Saga "Zmierzch" jest światowym fenomenem. Książki z tego cyklu zostały sprzedane w ponad 53 milionach egzemplarzy! W 2008 r. powieść została sfilmowana, a już wkrótce na ekranach kin ekranizacje kolejnych części sagi. • Jedyna saga o wampirach, która mi się podobała
-
Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o głośnej serii Stephenie Meyer pod tytułem Zmierzch. Szczególnie ostatnio posypała się na nią fala krytyki, a ludzi ponoć dzielą się na tych, którzy nienawidzą albo kochają tę sagę. Spotkałam się także z wieloma opiniami, że właśnie od tych książek wielu książkoholików rozpoczęło swoją przygodę z czytaniem. Jako że wcześniej nie miałam okazji zapoznać się z owymi powieściami, postanowiłam zacząć swoją przygodę ze Zmierzchem i przekonać się, jaką wyrobię sobie na ten temat opinię. • Siedemnastoletnia Izabella Swan przeprowadza się do ponurego miasteczka Forks w stanie Waszyngton, gdzie mieszka jej ojciec. Tam poznaje tajemniczego Edwarda Cullena, który szybko zawraca jej w głowie, bowiem dziewczyna dosłownie nie może mu się oprzeć. Nieświadoma niczego nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, jak wielkie niebezpieczeństwo sprowadza na siebie i swoich najbliższych. Wkrótce Bella dowiaduje się, że chłopak jest wampirem... • Od początku byłam nastawiona nieco sceptycznie do tej lektury, tzn. nie spodziewałam się większych fajerwerków, głównie przez negatywne recenzje innych, których się naczytałam. Mimo to miałam jednocześnie nadzieję, że przypadnie mi ona do gustu, wbrew wszystkim. Niestety, tak się nie stało. Ogólna całość wypadła w moim odczuciu bardzo przeciętnie i nijako. • Bella to taka bohaterka, którą momentami miałam ochotę potrząsnąć, poszarpać, cokolwiek, żeby tylko się w końcu opamiętała. Denerwowała i irytowała mnie niemiłosiernie, a czasami wzbudzała litość. Ja naprawdę rozumiem, że była nastolatką i miała prawo zachowywać się jak typowa dziewczyna w tym wieku, ale ona przekroczyła wszelką granicę. A fakt, że Bella stała się narratorką powieści, dobija mnie całkowicie. • Edward, jako postać, w moim odczuciu jest za idealny, zbyt wyidealizowany, co tyczy się także samego wątku miłości naszych głównych bohaterów. Zresztą, prawie cała wampirza rodzinka wydaje się dla mnie zbyt mdła. Prawie, bo jedna osoba z klanu Cullenów przypadła mi do gustu. Mowa tu o Alice, którą chyba jako jedyną w całej książce obdarzyłam sympatią. To specyficzna i dziwna dziewczyna, ale ja polubiłam ją dosłownie od pierwszej chwili, w której się pojawiła. • Styl, którym posłużyła się autorka do napisania tej opowieści, jest w mojej opinii, niestety, słaby. Wprawdzie nie znajdziemy tutaj nudnych opisów, ale jednak podczas czytania wciąż byłam znużona, niezależnie od tego, co się działo. Doprowadziło to nawet do tego, że musiałam odłożyć tę pozycję na kilka dni - definitywny kac książkowy, tylko że w negatywnym znaczeniu. Dopiero potem, wróciwszy do niej, wreszcie ją skończyłam. • Zmierzch pozostawił we mnie negatywne odczucia. Niby nie zawiodłam się tak bardzo, ale jednak liczyłam, że może mi spodoba. Nie ocenię tej książki jako bardzo złej, bo ma ona również swoje plusy, ale nad nimi zdecydowanie przeważają minusy. Pomimo też swojego niezadowolenia z tej części, sięgnę po kolejne, ponieważ nie lubię zostawiać niezakończonych serii. Sądzę, że niektóre nastolatki, które lubują się w takich klimatach, Zmierzch może usatysfakcjonować. W końcu wszystko zależy od gustu.
-
O „Zmierzchu” słyszałam wiele zarówno pozytywnych, jak i negatywnych opinii. Muszę przyznać, że to niewątpliwie wzmogło moją ciekawość, więc w końcu po jakimś czasie wahania wypożyczyłam z biblioteki tę książkę, wróciłam do domu i.. całkowicie przepadłam. Załatwiłam sobie cudowne kilka godzin zupełnie wyrwanych z życiorysu. Zrobiłam bodajże jedną małą przerwę na jedzenie. Powieść Stephanie Meyer zaliczana jest do klasyki gatunku, i teraz jestem już naprawdę przekonana, że całkiem słusznie. • Serdecznie polecam – nie tylko czytelniczkom, ale i czytelnikom. ;)
-
Zmierzch jest pierwszą z czterech części Sagi o wampirach. Poznajemy • w nim nastoletnią Bellę, która przeprowadza się do swego ojca i tam rozpoczyna naukę w College. Na uczelni poznaje przystojnego Edwarda, który szybko wpada jej w oko. Jego tajemniczość i dziwna aura powoduje, że Isbella chce go poznać bliżej. Edward natomiast broni się przed tym gdyż czuje do niej jakąś słabość. W dalszej części książki ich znajomość rozwija się do tego stopnia, iż oboje się w sobie zakochują. • Osobiście nigdy nie przepadałam za książkami typu fantastyka, wampiry jednak tą Sagę pochłonęłam szybko i szczerze polecam. Zawsze to jakieś oderwanie sie od codzienności.
-
To nie jest kompletna strata czasu. Książka potrafi być ciekawa. Zdziwieni? Wierzcie mi, czytałam w swoim życiu kompletne beztalenciowe romanse, gdzie co dwie strony się rżnęli, to wiem. Problemem tej serii jest, to że to... seria. Równie dobrze Meyer mogła poprzestać na tej jednej książce. Może wtedy 'Zmierzch' nie dostałby takiego hejtu - bo to nie jest zła książka, po prostu jej dalszy ciąg doprowadza do potępienia całej serii, i dlatego część pierwsza obrywa. • Bella-łamaga, jak się miło czyta, kiedy każdy ją ratuje, nie potrafi odbić piłki na siatkówce (nawet beztalencie jak ja potrafi NIE uderzyć w zawodniczkę) i przewraca się na źdźble trawy. Może, gdyby zginęła, przygnieciona przez to autko stałaby się duchem i mielibyśmy KATASTROFICZNY romans ducha z wampirem (a seks? egzoplazma to co to to w ogóle, że się da?), a tak mamy biedną śmiertelniczkę, która wie, co widziała. A widziała niebywałą siłę błyszczącego w słoneczku ponadczłowieka. • Najbardziej żenujące jest wyznanie w lesie, kiedy NACISKA na nią, żeby powiedziała kim jest. Czy naprawdę nie mogli po prostu siąść/spacerować i o tym porozmawiać? Musiało to być aż tak patetyczne? Musiało. Bo to tragiczny romans jest. • Ale mówię, możliwa do przeczytania. Szybko idzie, bo język nie jest wyszukaną angielszczyzną potomkinią Szekspira. Jak gdzieś czytałam - 'napisane dla kur i podlotek'. Ale przy okazji człowiek dowie się tyle rzeczy, jak choćby że hiszpanka siała śmierć i że jest takie miasteczko, gdzie promienie słońca docierają tak rzadko, iż świecące jak kule dyskotekowe wampiry mogą tam spać i ssać spokojnie.