Recenzje dla:
Chłopaki Anansiego/ Neil Gaiman
-
Lubię poufałość, z jaką narrator wprowadza nas w opowiadaną przez siebie historię. Ta tutaj jest jak relacje między dobrymi kumplami i pokusić się można o stwierdzenie, że narrator i czytelnik znają się jak łyse konie...No, wiecie, o co mi chodzi... ;) • Tak oto nasz druh-gawędziarz z werwą przedstawia nam jednego z głównych bohaterów opowieści: Charliego Nancy ( powszechnie znanego jako "Gruby Charlie"). I choć Charlie tak naprawdę nie ma nadwagi, to w zamian (w ramach gratisowych dopustów) ma : narzeczoną (Rosie) - która trzyma go na dystans, przyszłą teściową - która go nie znosi, beznadzieją pracę z wrednym szefem w zestawie i wybitnie skomplikowane relacje z ojcem. Jest przy tym - kolokwialnie mówiąc – kompletnym fajtłapą. • Nie jest łatwo, a będzie gorzej... ;) • Kiedy w Charliem i Rosie dojrzewa decyzja o ślubie, postanawiają zaprosić starego pana Nancy na ślub. Ów zaś wykręca im niewybredny numer i umiera... w dość egzotycznych okolicznościach. Zszokowany Charlie wyrusza na pogrzeb i przy tej okazji dowiaduje się o swym ojcu i o sobie samym kilku nieprawdopodobnych historii ( w które oczywiście nie zamierza wierzyć. Przynajmniej aż do dnia, w którym w jego życiu pojawia się wcześniej nie znany ... bliźniak). Brat, który jest kompletnym przeciwieństwem Charliego, przewraca jego spokojne - choć kompletnie bezbarwne - życie do góry nogami. • I wtedy dopiero zaczyna się ta najlepsza część opowieści : historii, która nie może być nudna, jeśli obaj bracia okazują się być synami boga Anansiego - łgarza i szachraja, buntownika przeciw ustalonemu porządkowi, nieokiełznanego dowcipnisia i niezrównanego gawędziarza. • Jest w związku z tym komicznie i nieco tragicznie, groteskowo i uroczo. I słowem się nie zająknę o zakończeniu tej opowieści... • ...ale przecież wiadomo, że takie historie (i ich zakończenia) należą do Anansiego... • Polecam, mimo że nie uważam tej pozycji za najlepszą powieść Gaimana. Ale bije od niej coś tak pozytywnego, że nie mogłabym ocenić jej niżej. Po prostu. :)