Recenzje dla:
Coraz mniej światła/ Nino Haratischwili
-
„Coraz mniej światła” – z każdym kolejnym dniem nasze życie coraz bardziej traci swój blask… • Najnowsza powieść Nino Haratischwili przedstawia losy czterech przyjaciółek z Gruzji. Ich dzieje w swej retrospektywnej opowieści przedstawia nam jedna z nich, niejaka Keto. W chwili obecnej prawie wszystkie znajdują się na wernisażu wystawy zdjęć bliskiej ich sercu, niegdyś pełnej życia fotografki Diny. Diny, która już na zawsze pozostanie tą fizycznie nieobecną. Keto spogląda na liczne fotografie przedstawiające w zasadzie ich wspólne życie, dorastanie w ogarniętym chaosem Thibilisi. Wywołują one u bohaterki wiele przeróżnych emocji. Wraca ona swą pamięcią do roku 1987 i zaczyna przedstawiać ich wzajemne relacje z własnej perspektywy. Z perspektywy osoby pragnącej miłości, akceptacji, lepszego życia. Okazuje się, że wcale nie żyło się łatwo w kraju, który wówczas toczył zaciekłe walki ze Związkiem Radzieckim i pragnął stać się w końcu państwem niepodległym. Burzliwe zmiany polityczne i społeczne miały ogromny wpływ na ich dojrzewanie, wkraczanie w dorosłość, przeżywanie pierwszych zauroczeń, dokonywanie trudnych wyborów, które często przynosiły dramatyczne wręcz skutki… Keto przedstawia czytelnikowi pełną dramatyzmu i okrucieństwa historię pewnej przyjaźni. Przyjaźni, która każdą z nich zaprowadziła w zupełnie inny świat. Ale za to w świat bez zdrad, bezsensownie toczonych konfliktów, lecz niestety pełen bolesnych wspomnień. • Haratischwili jest doskonałą autorką dramatyczną. Jej wątki zawsze w sposób bardzo szeroki i przenikliwy związane są z portretami psychologicznymi wykreowanych przez nią bohaterów. Książka rzeczywiście hipnotyzuje czytelnika. Jest bardzo emocjonalna, pełna wrażliwości, ale też jest w niej nieco romantyzmu, nie brakuje także rozwagi. Choć wielu porównuje ją z historią „Genialnej przyjaciółki” Eleny Ferrante, co osobiście uważam za małą zniewagę, dla mnie jest ona powieścią którą postawiłabym z pewnością obok „Małego życia” Hanyi Yanagihary. Polecam więc wszystkim ten osobliwy, elektryzujący tytuł.