• Bełt, południca, kikimora, ubożę, leszy czy rusałka... w sumie siedemnaście stworzeń z rodzimego folkloru rozgościło się na dobre na kartach tej książeczki. O każdym traktuje zabawny wierszyk. Przy nich znajdziecie również ciekawą charakterystykę będącego jego bohaterem demona. Wszystkie stwory można podziwiać je na cudownych ilustracjach autorstwa Jolanty Marcolla, które są ogromnym atutem "Strachów na Lachy". Moja pięciolatka bez problemu rozpoznaje w przedstawionych w nich stworach wszystkie, znane wcześniej pod innymi imionami. • Miałam względem tej książeczki spore oczekiwania. Być może za wysokie... Nie można zarzucić pani Anecie braku poczucia humoru - co to, to nie. Przy książeczce można się uśmiechnąć. A nawet śmiać się całkiem w głos, co niniejszym Miłka czyni. Niestety, poziom warsztatu poetyckiego Autorki mnie osobiście nieco rozczarował. Niektóre z wierszyków udane, w innych rymy i treść zwrotek sprawiają wrażenie nieco wymuszonych. Przy naszych ukochanych "Paskudkach słowiańskich" wypadają raczej blado. Ale to ja jestem tu dzisiaj poetycką purystką ( czy tym "złym gliną", jak kto woli ), bo mojemu Dziecku zdają się te niedociągnięcia w ogóle nie przeszkadzać. Bardzo lubi wspólne ich czytanie. I to o to przecież chodzi, prawda? • Książeczka w ogólnym rozrachunku wychodzi na plus. Myślę, że warto sięgnąć po tę pozycję, by poczytać wspólnie z dzieckiem. •

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo