Recenzje dla:
Kotek Splotek/ Rob Scotton
-
Rob Scotton to twórca bajek dla dzieci. Jedną z jego pozycji, którą możemy odnaleźć na polskim rynku, jest „KotekSplotek”. Książka ta wydana została dzięki wydawnictwu Vesper. • Splotek zaczyna naukę w szkole. Jest bardzo zdenerwowany swoim pierwszym dniem nauki. Nie chce wstać z łóżka. Boi się, że nikt go nie polubi. Tłumaczy mamie, że nie ma czystych skarpetek, dlatego nie może iść do szkoły. Potem nie układają mu się włosy. Następnie schody nie chcą go puścić. Mama na wszystkie te wymówki ma jakąś radę. Pozwala synkowi pojechać rowerem do szkoły. Splotek jednak uważa, że nie będzie czuł się samotnie, gdy zabierze ze sobą swojego przyjaciela, myszkę Zygmunta. Wkłada go do pudełka na drugie śniadanie i w końcu rusza na lekcje. W szkole pani przedstawia go klasie i zaczyna zajęcia. Splotek nie rozumie dlaczego koty muszą gonić myszy. Na przerwie Zygmunt wychodzi z pudełka, a cała klasa zaczyna go gonić. Myszce udaje się jednak uciec, a potem nawet pomóc klasie w problemie z zamkiem. Pani zmienia zdanie na temat myszy, a Splotek ma wielu nowych kolegów. • Książka ta to głównie obrazki. Tekstu jest mało. Każda scena opatrzona jest tylko kilkoma zdaniami. Są to zarówno wypowiedzi jak i narracja. Użyto bardzo ładnej czcionki do treści. Nie ma tu też błędów, co bardzo mnie cieszy. Niektóre treści zostały powiększone, by zaznaczyć, że są to wykrzyknienia. • Obrazki są za to godne uwagi. Nie ma tu jaskrawych kolorów, wszystkie ograniczają się raczej do przytłumionych barw szarości, czerni i brązów. Nie jest to jednak przygnębiające. Kolorystyka nie razi w oczy i to wielki plus. Splotek to miły, futrzasty kot. Koledzy ze szkoły są za to różnorodni – mają kolorowe futerka, czasem łatki albo skarpetki. A najciekawsze jest to, że zostali dopasowani do swojego wieku – noszą aparaty na zęby, nie mają jedynek, są różnego wzrostu. Jedyne, co mnie dziwi to fakt, że ze wszystkich postaci w książce tylko Splotek nie nosi ubranka. No i Zygmunt, który tu jest potraktowany jako zwierzątko domowe. • Historia jest bardzo mądra. Oto mamy kotka, który pierwszy raz idzie do szkoły i bardzo się boi. Na pewno niektóre dzieci też to przeżywają. Szybko jednak zdaje sobie sprawę z tego, że szkoła nie jest taka zła i już po tym pierwszym dniu ma wielu nowych kolegów. Przy okazji dowiaduje się ciekawych rzeczy od pani nauczycielki, a także zmienia zdanie wszystkich na temat myszy. • Książka ma dość duży format. Nie przeszkadza to jednak, gdy czyta się ją „na dobranoc”. Dziecko słucha historii, ogląda obrazki i wszystko zgrywa mu się w jedną logiczną całość. To świetny zabieg, który absolutnie pochwalam. • Książkę czytało się z przyjemnością. Opowieść była mądra, pouczająca i bardzo dobrze opisana. Splotek to fantastyczny bohater, który przedstawił uniwersalny problem i radę na jego rozwiązanie. Poza tym wszystkie postacie są zwierzętami, a ta konsekwencja bardzo mi się podobała. Przeczytałam dwa razy i za każdym naprawdę dobrze się bawiłam. Poza tym myślę, że będzie to moja nowa ulubiona lektura – głównie przez kocich bohaterów. • Komu polecam? Rodzicom, dziadkom, wujostwu – jeśli szukacie czegoś mądrego dla swojej pociechy ta książka na pewno wam się spodoba. Jeśli dziecko boi się iść do szkoły, tym możecie go przekonać, że po pierwsze nie jest to tylko jego problem, a po drugie szkoła wcale nie jest taka zła. Może to wam pomoże zachęcić latorośl do nauki.
-
Splotek po raz pierwszy idzie do szkoły i jest bardzo zmartwiony. Co będzie, jeśli z nikim się nie zaprzyjaźni? Na wszelki wypadek postanawia zabrać ze sobą przyjaciela, ukochaną myszkę Zygmunta. Chowa do w pudełeczku na drugie śniadanie. Pani nauczycielka, magister Kizia-Mizia, przedstawia splotka klasie i zaczyna wykładać ważną lekcję. Ale na przerwie Zygmunt ucieka z pudełeczka i wówczas koty robią to, co robią najchętniej (gonią mysz!). Splotek znów się martwi. Czy nie straci wszystkich przyjaciół – starych i nowych? Na szczęście pani Kizia-Mizia czuwa nad wszystkim i uczy kotki wszystkiego od nowa. Może szkoła nie jest taka zła? (nota wdawcy)