Recenzje dla:
Mały Książę/ Antoine de Saint-Exupéry
-
Książka opowiada o pilocie, który podróżował, jednak zepsuł mu się silnik w samolocie, i tak wylądował na Saharze. Spotyka tam małego chłopca, który prosi go o narysowanie baranka. Jak się okazuje, pochodzi on z planety o nazwie B-612. Między pilotem a małym księciem zaczyna się tworzyć więź. Chłopiec opowiada mu o swojej planecie i pewnej róży, która razem z nim tam zamieszkuje. Spędzają oni czas na pustyni rozmawiając i rysując, a także opowiadając różne historie. Tak krótko można streścić tę książkę. Fabuła jest z pozory bardzo prosta, ale zawiera w sobie przesłanie, warte zapamiętania. • Kim jest tytułowy bohater? To mieszkaniec tajemniczej planety B-612. Jest to bardzo mała planeta, na której znajdują się trzy wulkany i rosną baobaby, których wyrywaniem się zajmował. Pewnego razu, nie wiadomo skąd, na jego planecie pojawiła się róża. Od tej pory, to głównie jej troszczeniem zajmował się bohater. Jednak róża nie potrafiła okazać mu wdzięczności i zawsze jej coś nie pasowało. Tak więc Mały Książę wyruszył w podróż, aby znaleźć przyjaciela. Na kolejnych planetach spotykał różnych ludzi: geografa, króla, pijaka czy latarnika. Spowodowało to jedną myśl: "dorośli są na prawdę bardzo dziwni". Najwięcej dobrego spotkało go na Ziemi. To tutaj spotkał Lisa, który nauczył do co to znaczy oswoić, oraz Pilota, który został jego przyjacielem. • Książka jest napisana bardzo prostym i lekkim językiem, przez co czyta się ją bardzo szybko. Mimo swojej lekkości, książka porusza bardzo ważne zagadnienia jak dojrzewanie, przyjaźń czy odpowiedzialność. Podczas czytania książki możemy także zobaczyć jak świat wygląda oczami dziecka,a jak oczami dorosłych. Na wielką pochwałę zasługują też obrazki, które stworzył sam autor. Jest to piękne dopełnienie książki. • Komu poleciłabym książkę? I dzieciom i dorosłym. Młodszym czytelnikom na pewno spodoba się historia małego księcia. Natomiast starszym polecam ją ze względu na wiele ukrytych morałów, które można wyciągnąć z kart tej cudownej książki. •
-
Powieść-opowieść-baśn. • Małego Księcia trudno wsunąć do jednej tylko szuflady. To jest baśń, która realnością dotyka każdego z nas. A dlaczego? Bo wiele sytuacji, bohaterów czy choćby problemów dotyczy stricte nas samych. Nas, czytelników. Nas, ludzi z tej planety. Z planety ziemi. I choć Mały książę pochodził z malutkiej planety gdzieś tam umiejscowionej w galaktyce nie bardzo znanej, to naszą ziemię poznał. Najpierw zaznajomił się z inni planetami, a konkretniej, z ich dziwnymi mieszkańcami, by na końcu zobaczyć ziemię. I wniosek jaki się nasuwa czytelnikowi, niczym się one tak na prawdę nie różnią. Niczym. Nie ma znaczenia czy to planeta, czy ziemia, czy asteroida. Wszędzie przebywają dziwacy, którzy tkwią w swoich (i tylko swoich) urojonych i narzuconych problemach. I są to albo charakterne typy (jak choćby Król, czy pan szukający poklasku), albo nałogowcy (jak pijak zapijający wstyd, własny wstyd), czy maruderzy (jak latarnik zapalający i rozpalający latarnię z częstotliwością 2 minut). Na ziemi jest podobnie. Ci sami ludzie ale... większej ilości. Czy to normalne, można zapytać. A można też, jak Mały Książę dziwić się nad absurdem tego stworzenia. Nad pokrętnością tego świata i mentalnością istot. Czy nie lepiej mieć swoją różę i baranka i ich kochać? I przywiązać się do nich? Oswoić ich? I ... tęsknić za nimi? I choć róża ma grymasy i fochy to jednak jest jedyna w swoim rodzaju, bo... ma kogoś, kogo też ją kocha. Mały książę próbuje poznać świat, a my wraz z nim. I, jak to często bywa, dopiero patrząc jego oczyma możemy SPOJRZEĆ na to, co przecież jet TAK oczywiste, a czego dotąd nie widzieliśmy. • I chyba tu jest sedno ukryte. W tej uniwersalności. To jest książka, którą za każdym razem inaczej odbieramy. Jakby w zależności od własnego miejsca w życiu, od sytuacji, od problemu jaki nas nurtuje. Inny czas, inne postrzeganie. Ale czy i inni bohater? och...