Recenzje dla:
Białystok/ Marcin Kącki
-
Mam z tą książką przeogromny problem. Nie wiem jak i czy w ogóle powinnam ją ocenić. Jeżeli miałabym wskazać opisujące ją przymiotniki to użyłabym słów takich jak "niewygodna", "bolesna", "jednowymiarowa". • Marcin Kącki faktycznie zainteresował się Białymstokiem, ale mam wrażenie, że skupił się tylko i wyłącznie na jego najciemniejszej stronie. Całe Podlasie ukazuje on jako - wybaczcie mi porównanie - ciemny, mroczny i niebezpieczny Mordor, który dosłownie wysysa z ludzi całą ich pozytywną energię. • Kącki opowiada o historii żydowskiego miasta, które z biegiem lat i bolesnych dziejów zagubiło gdzieś swój charakter stając się miejscem na wskroś katolickim i prawicowym, gdzie skrajni katolicy (o ile można w ogóle posługiwać się takim wyrażeniem) dosłownie opanowali miasto i nie dają możliwości myślącym inaczej działać tak, jakby ci chcieli. • We wszystko Kącki wmieszał neofaszystów, swastyki, brak zainteresowania władz, totalny brak tolerancji, ataki na emigrantów i homoseksualistów, kult disco polo... Nigdy w życiu nie byłam na Podlasiu, ale gdybym miała sugerować się tylko tym, co przeczytałam w tej książce, to nigdy przenigdy nie chcę tam trafić, bo wydaje się być ono miejscem z najczarniejszych koszmarów. • Brakowało mi w tej książce ukazania innej, lepszej strony Białegostoku. Owszem, autor wspomina o ludziach, którzy działają na rzecz zmiany postrzegania miasta, ale pokazuje ich trochę jako porzuconych na polu walki wojowników, których działania i tak są skazane na porażkę. • Poza tym, mam wrażenie, że zaczynając pisać Marcin Kącki z góry założył, że Białystok jest zły. Najważniejsze osoby w mieście z którymi rozmawia reprezentują tylko i wyłącznie jeden nurt myślenia. Jest szalenie sarkastyczny, co doskonale widać choćby przy ostatnim rozdziale, gdzie referuje on swoje spotkanie z profesor Sobaniec-Łotowską (to ta od badania 'tkanki serca' na komunikacie). Nie jestem wierząca i skrajna religijność pani profesor trochę mnie razi, ale uważam, że Kącki powinien zachować więcej taktu przy opisywaniu spotkania z nią. • Podsumowując, jest to całkiem dobrze napisany reportaż, choć przedstawiający tylko jeden punkt widzenia i dający czytelnikowi mocno okrojony obraz opisywanego miejsca. Wydaje mi się też, że mieszkańcy Białegostoku słusznie mogą mocno zaniżać oceny tej pozycji, bo jest najlepszą antyreklamą nie tylko całego regionu, ale i mieszkających w nim ludzi. • Ja dam trzy gwiazdki.
-
BIAŁYSTOK to ksiązka wydana przez Wydawnictwo Czarne a autorem jest reportażysta i publicysta Marcin Kącki. Skąd pomysł by po tą ksiązkę sięgnąć? Ano, po INNEJ DUSZY Orbitowskiego. On pisał o Białymstoku i polecał poznanie miasta opisanego (szczerze) przez Kąckiego. I stało się. Bydgoszcz... Miasto okrutne, zakłamane, pełne kontrastów i wojny. Od lat zamieszkiwane przez Żydów, Polaków i ludność ze wschodu. I było dobrze, do czasu. Pojawia się faszyzm, nazizm, swastyki na murach, które - według sądu - nie czynią nic złego, nie dzielą ludności, nie wywołują oburzenia. I nawet czterysta swastyk wymalowanych na murach, na ścianach domów i kamienic, nawet na cmentarzu żydowskim jest - wedle tego, co wygrzebał jeden z "umysłowych" na stanowisku - "swastyka jest symbolem szczęścia" więc nie ma potrzeby szukania wandali i ich autorów. Faszyści ranią żydów, mszczą się na ludziach innej rasy, na tych ubranych w czerwone spodnie, grożą długowłosym chłopcom, śledzą i zastraszają tych, którzy są według nich inni - geje nie mają życia. Krzyczy się do takich na ulicy, napada się w grupach na takich, niszczy się ich zdrowie i życie. I to jest tolerowane. • - koło cmentarza żydowskiego z bukszpanu ułożono gwiazdę Dawida. w nocy ktoś wydarł i ułożył z niego swastykę. Sprawę umorzono, sprawców brak • - sędzia, po pewnym incydencie nazwania Czeczena "ścierwem" stwierdza, że "ścierwo" nie jest obraźliwe. • - grupa kibiców przez 4 lata znęca się nad nastoletnim Robertem, ich adwokaci przekonują, że to tylko "koleżeński konflikt", sąd skazuje ich na symboliczne kary w zawieszeniu, bo to "INCYDENT" • Mogłabym tak bez końca, bo wiecznie wszystko co złe, to wina Żydów. I aż mnie krew zalewała na to, co czytałam. Byłam oburzona ślepotą ludzi i zatykaniem uszu na to, co się dzieje na ulicach. Byłam pełna gniewu na bierność wszystkich środowisk. Nawet ksiądz jest faszystą, ale mówiąc swoim "boskim językiem" ładnie się z tym kryje. Bo kto będzie wytykał duchownego? No kto? Skini do kościoła chodzą, a że potem się maczetami zabijają - tego już ksiądz nie rozlicza, to już Bóg załatwi. Ale to tacy dobrzy chłopcy są... • Nerwica mnie brała na każdej stronie. • Jest też szczera prawda o cudzie w Sokółce - który to pozostawia wiele do życzenia, ale nie chciałabym tu urażać tych, którzy w ten cud akurat bezbrzeżnie wierzą. Wiem tylko, że kościół utajnił badania nad komunikantem i owe badania nie tak się odbyły jak powinny. Nawet Pani doktor z owego laboratorium pozostawia wiele do życzenia. • BIAŁYSTOK jest tylko dla mocnych ludzi. Dla tych, którym nerwy będą skakać, ale którzy owe nerwy będą umieli uspokoić. Mnie "tłukło" podczas czytania. Kibole białostoccy i ich nienawiść do Żyda - tak wielokroć bezpodstawna, bo obelgi rzucają w twarz WSZYSTKIM ludziom - nie mogłam tego trawić w spokoju. Krew się we mnie gotowała. Białystok - zlepek wszystkiego wszystkiego i wszystkich. Strach tam mieszkać, strach tam jechać. • Kraina króla disco polo od "Wolność i swoboda", co tak się podoba kibolom i skinom i głupim podlotkom...