Recenzje dla:
  • Przyszłość Rylee z Coltonem zawisła na włosku. Wszystko zdarzyło się tak szybko, że trudno to przyjąć do wiadomości. Po raz kolejny K. Bromberg po drugiej części „Driven” zostawiła nas w niepewności, byśmy już za chwilę chcieli sięgnąć po finalny tom „Crashed. W zderzeniu z miłością”. Ta część to prawdziwe zderzenie, jazda bez trzymanki. Jak trzecia część przedstawia się na tle poprzednich i jakie wrażenie zostawiła historia Rylee i Coltona? Czy seria „Driven” to "po prostu erotyk"? • Tym razem czytelnicy zostają wrzuceni w wir wydarzeń, które są skutkiem wielu decyzji z przeszłości. Decyzji nie tylko dwójki kochanków, ale też osób, których nie spodziewamy się spotkać w życiu głównych bohaterów, do których (tak na marginesie) trochę się przywiązałam, przede wszystkim zrozumiałam i polubiłam. Rylee po raz kolejny musi walczyć o Coltona, jednak nie tylko o jego uczucia... Powiedzieć, że to sprawa życia i śmierci, byłoby za dużo, jednak stwierdzenie to jest istotą fabuły trzeciej części, a ta zdecydowanie przyspiesza i nie raz zaskakuje. Teraz to nie tylko Rylee musi udowodnić siłę swojego uczucia, ale w końcu Colton też zostaje zmuszony do "pokazania jaj", zachowania się w końcu tak, jak na mężczyznę przystało. Mimo trudnej przeszłości oboje młodych ludzi dotykają problemy, z którymi albo sobie poradzą, albo się załamią. Wybór należy do nich. • „Po co pić, żeby to stłumić, skoro cierpienie to odczuwanie, odczuwanie to życie, a czy nie lepiej być żywym?”. • Dalsze przybliżanie wam fabuły nie miałoby żadnego sensu, gdyż zapewne zasp­oile­rowa­łaby­m poprzednie części, a nie chcę psuć zabawy tym, którzy dopiero planują sięgnąć po książki Bromberg. Jak wspominałam w recenzji drugiej części, seria ta nie posiada "typowego środkowego tomu", bo nawet tam wiele się dziej i nie sposób się oderwać od lektury. Jednak to, co autorka zrobiła w trzeciej części, zwala z nóg. Chciałam się trochę odmóżdżyć, chciałam odejść trochę od codziennych problemów i ta historia właśnie mi pomogła. Jednak nie jest to tylko odmóżdżacz, zwykły erotyk, po który kobiety sięgną dla inspiracji, a mężczyźni by poznać kobiety. „Driven” między scenami miłosnych igraszek, flirtu i zdobywania szczytów przemyca dość ważne tematy dla każdego człowieka, tematy trudne, o których nie chce się rozmawiać. Robi to na szczęście tak, że powaga sytuacji nie przytłacza i nie męczy czytelnika. Ba! Nawet przeciwnie... Robi to tak, że chce się czytać wciąż i wciąż, by wiedzieć, jak to się skończy. • „Crashed. W zderzeniu z miłością” jest najmocniejsza częścią trylogii, chyba jest w niej dużo mniej seksu, niż w poprzednich (albo po prostu bardziej zwróciłam uwagę na codzienność Rylee i Coltona), ale sceny te są coraz lepsze, przepełnione miłością i czułością. Relacja głównych bohaterów jest w końcu w pełni zdrowa, ale wciąż gorąca. Przyznam szczerze, że wiele razy podczas czytania tej części się uśmiechałam, łza kręciła się w oku ze smutku, na koniec ze wzruszenia. Nie spodziewałam się takiego zakończenia i w pewnym momencie prychnęłam sama na siebie, że posądziłam K. Bromberg o to, że tak ambitną serię zamknie aż tak przewidywalną sceną. Jak miałoby to być możliwe, skoro cała książka to zaskakujące momenty, wiele zwrotów akcji i spotkania z niespodziewanym? • „Nauczyłeś mnie, że nie ma nic złego w strachu. Że czasem musisz pozwolić osobie, którą kochasz, żeby goniła wiatr w pieprzonym polu, bo tylko w ten sposób potrafi uwolnić się od wewnętrznych koszmarów”. • Wraz z Rylee cieszyłam się, że Colton w końcu otworzył się na tę najważniejszą kobietę w jego życiu i w końcu podzielił się swoją przeszłością. W końcu zrzucił z siebie ten ciężar i oczyścił swoje myśli. Seria „Driven” to najlepszy erotyk, jaki czytałam do tej pory, i nie chcę pogodzić się z faktem, że to już koniec. Okej, następna część mogłaby być trochę naciągana i zupełnie bez sensu, jednak całość czytało się tak dobrze, że nie mogę sobie wyobrazić przejścia do historii Haddie i Becksa w „Slow burn”. Ostatecznie stwierdzam, że jest to nietypowy typowy erotyk. Wiele rzeczy jest tak, jak w innych tego typu książkach czy seriach, ale to, co wyróżnia serię Driven na tle "innych" to niebanalny i nieprzegadany przekaz, zaskakujące zwroty akcji, naprawdę dobre sceny zbliżeń i znakomicie opisane uczucia dwójki osób. Przede wszystkim autorka nie zapomina (jak to bywa czasami po "pierwszym razie" bohaterów), że mają oni swoje życie prywatne, rodzinę, pacę... i nie wrzuca ich do łóżka na całe miesiące i lata. Można powiedzieć, że seks jest tutaj jedynie tłem do wydarzeń istotnych i wartych zastanowienia. Może i momentami jest przewidywalnie, może jest "tak jak zawsze", ale to są tylko momenty char­akte­ryst­yczn­e dla gatunku. Cała seria jest warta uwagi i godna polecenia. Myślę, że się nie zawiedziecie. • „Crashed. W zderzeniu z miłością” to idealna lektura na kilka wieczorów w domowym zaciszu z lampką wina i tabliczką czekolady. Zapiszcie ją sobie w notatniku pod rubryczką "ambitne odmóżdżacze", bo... warto.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo