Recenzje dla:
Grzech/ Max Czornyj, Maksymilian Czornyj
-
Rewelacyjna książka. Trzymający w napięciu, krwawy kryminał z nietuzinkowym głównym bohaterem. Eryka Deryłę polubiłam od pierwszej strony pomimo, iż nie jest szczególnie promienną i sympatyczną osobą. Może przez swoje niedoskonałości zdaje się po prostu prawdziwy? • Jeśli to rzeczywiście debiut autora, to jest on niezwykle udany. Wartka akcja, dopracowana intryga, bezwzględny psychopata... Szczerze polecam, ale osoby wrażliwe powinny się zastanowić, czy sięgnąć po tę lekturę.
-
Kiedy sięgam po kryminał polskiego autora - a, umówmy się, na 30 kryminałów 29 to te rodzime - spodziewam się dobrze zarysowanej historii, śledztwa i mocnego nacisku na psychologię sprawcy (no, chyba że to Mróz. Wtedy spodziewam się wystrzałów jak w tanim amerykańskim filmie sensacyjnym, nagłego zmartwychwstania i przynajmniej jednego bohatera z problemem alkoholowym). • Max Czornyj to dla mnie totalne nowum. Sięgnęłam po jego książkę bo niesamowicie zainteresował mnie wątek religijny użyty przez niego w "Grzechu". Uznałam, że to będzie albo bardzo dobre, albo kiepskie. Co dostałam? • Coś pomiędzy. Bo okazało się, że autor naprawdę fajnie potrafi budować napięcie. Kiedy czytałam o mordercy, który niewiadomo jak pojawia się w mieszkaniu swojej kolejnej ofiary, miałam ochotę wstać i zrobić dokładny obchód własnego mieszkania żeby sprawdzić, czy aby na pewno nikt nie chowa się w wannie czy za lodówką. • Dodatkowo, zagadka kryminalna którą stworzył była spójna i morderca nie pojawił się znikąd (jak często ma to miejsce u Kasi Puzyńskiej). Domyślam się jednak, że na wiele pytań odpowiedzi udzielą dopiero kolejne tomy i już naprawdę nie mogę się doczekać kiedy po nie sięgnę, bo chcę wiedzieć więcej. • Główny bohater - komisarz Eryk Deryło - to naprawdę niezły gość. Nie żaden przystojniak i amant, ale dojrzały policjant jedną nogą na emeryturze, który ma grube kości i jeszcze grubszą skórę, ale głęboko skrywa serducho pełne ciepła. • Liczę na to, że autor zaskoczy mnie w swoich kolejnych książkach, bo teraz ma ode mnie zielone światło!
-
„Grzech” to debiutancka powieść Max’a Czornyj’a, po którą sięgnęłam w sumie przez przypadek zwabiona opisem okładkowym. Lubię kryminały, a że ostatnio jest mały zastój w moich ulubionych seriach – to stwierdziłam, że może warto sięgnąć po coś stosunkowo świeżego na rynku wydawniczym. • Jakie moje było pierwsze spotkanie z Max’em Czornyj’em? • Czy kolejny debiut, po który sięgnęłam w ostatnich dwóch latach okazał się być strzałem w dziesiątkę, czy wręcz przeciwnie? • Niebawem zdradzę wam wszystkie sekrety… • W Lublinie dochodzi do serii zaginięć. Ktoś porywa kobiety, a ich rodziny otrzymują tajemnicze listy. Do sprawy zostaje przydzielony wybuchowy komisarz Eryk Deryło. • Gdy znalezione zostają pierwsze zwłoki, na miasto pada strach, a presja wywierana na lubelską policję rośnie. • Tropy mnożą się i plączą. Krąg podejrzanych się poszerza. • Strach przeradza się w panikę. Ciało kobiety zostało okrutnie zbezczeszczone, z rozmysłem upozowane i porzucone na jednym z lubelskich cmentarzy. Morderca przez cały czas znajduje się o krok przed ścigającą go policją. • Do sprawy włącza się Miłosz Tracz, profiler mający za zadanie przygotować portret psychologiczny sprawcy. • „Grzech” to niesamowite połączenie kryminału, dobrego psychologicznego thrillera oraz dobrze skrojonego horroru. Ten debiut z pewnością zasługuje na Waszą uwagę – jeśli odnajdujecie się w takich gatunkach literackich i lubicie przyśpieszone tętno podczas lektury. • Powieść jest napisana lekkim językiem, bez zbędnego lania wody, choć nie brakuje opisów mających za zadanie uzupełnienie pewnych kwestii lub lepsze poznanie bohaterów. Akcja toczy się wartko, pędzi do przodu nieubłaganie, co z kolei powoduje niemożność oderwania się od lektury. • Chora gra podjęta przez mordercę i porywacza jest dobrze przez niego zaplanowana, dzięki czemu jest on dwa kroki dalej przed policją. • Czytelnik ma możliwość śledzenia i uczestniczenia w fabule zarówno z perspektywy stróżów prawa, idąc z nimi ramię w ramię podejmuje próby poskładania wszystkich faktów w spójną całość oraz zbierania coraz to mnożących się nowych dowodów w sprawie. Uczestniczy również w powieści poznając punkt widzenia od strony chorego umysłu sprawcy, który jest w moim odczuciu prawdziwym mistrzem manipulacji i perswazji. • Max Czornyj uderzył mocno i mrocznie w rynek wydawniczy i przypuszczam, że nie spocznie na laurach, będzie jeszcze nie raz zaskakiwał swoim stylem oraz talentem do tworzenia niewyobrażalnie wciągających historii, które będą krążyć gdzieś nad granicami obłędu i szaleństwa. • „Grzech” jak dla mnie ma tylko dwa minusy – spokoju nie dają mi dwa wątki: jeden dotyczący Roberta Wolskiego i jego zachowania, przed zaginięciem żony, oraz dziwnego zachowania profilera Miłosza Tracza, gdy stara się powiązać fakty dotyczące motywów działania mordercy. Czytałam te fragmenty dwa razy i nie wiem, co o tym sądzić, bo nagle się urywają i nie za bardzo potrafię się do nich odnieść...Być może autor nawiąże do nich w kolejnej części i wówczas wszystko nabierze innego wymiaru. • Powieść ściele się trupem – to fakt, jednakże muszę przyznać autorowi duży plus, za to, że makabryczność działań psychopaty nie jest przedstawiona „tu i teraz”. Owszem mamy do czynienia z jego postępowaniem, widzimy bezpośrednio co robi, ale bardziej na zasadzie przewrotności jego skomplikowanego umysłu. Autor świetnie zastosował w tym względzie wszelkie możliwości manipulacji językowej. Czornyj nie mówi wprost – nie widzimy okrucieństwa mordercy, ale styl i dobór słownictwa, jaki zastosował w tych fragmentach mocno odziałuje na psychikę i wyobraźnię czytelnika, staje się on bowiem świadomy tego, co się może stać, strach i ból porwanych kobiet jest współodczuwalny i wyziera ze stron powieści zastygając w niemym krzyku. • To niezaprzeczalnie wbija w fotel i nie pozwala oderwać się od powieści. Wiedziona ciekawością co dalej dotarłam do ostatnich stron książki z nadzieją na wyjaśnienie choćby kilku kwestii...jednak autor nie dał mi wytchnienia... • Koniec „Grzechu” okazał się być dopiero początkiem! • Mam milion pytań w głowie, które pozostało bez odpowiedzi. Cały ogrom emocji, które nagromadziły się we mnie, a nie znalazły ujścia. • Jednym słowem Max Czornyj swoją powieścią rozbudził mój apetyt i bez skrupułów pozostawił mnie na głodzie. • Jeśli lubicie dobrą akcję z dreszczem strachu przebiegającym po karku, mnóstwo tajemnicy i nierozwikłanych wątków, które są dopiero początkiem wielkiej niewiadomej...to jest to książka idealna dla Was. • Ja z pewnością sięgnę po kolejną część serii...chociaż tak naprawdę nie potrafię przewidzieć co ona mi przyniesie. • Mam tylko nadzieję, że autor na świetnym debiucie nie zakończy swojej kreatywności w budowaniu napięcia, sterowaniu czytelnikiem wedle własnych zasad oraz potęgowaniu irracjonalnego strachu, który odczuwałam podczas czytania tej powieści.
-
Taaa... I ja mam uwierzyć, że to jest debiut. Yhy. Czuję, że ktoś mnie wkręca... • Uwielbiam thrillery. I kryminały. Kocham to napięcie, niepokój, zagadkę, trupy, krew i inteligentnego zabójcę. I to wszystko zawsze znajduję w książkach z Robertem Hunterem Chrisa Cartera, a z polskiego podwórka- w trylogii o Kubie Sobańskim autorstwa Adriana Bednarka. Tym dwóm panom udało się mnie wciągnąć zawsze w pokręconą intrygę i spowodować przyspieszone bicie serca. I teraz do nich dołącza debiutant, Max Czornyj. Jak kiedyś zejdę na zawał, to śmiało możecie podejrzewać któregoś z wyżej wymienionych mężczyzn. • Fabuła, w pierwszej chwili, może nie jest jakaś szczególna. Polska, Lublin, giną kobiety, policja szuka zabójcy. Albo zabójców. I jak to bywa w tego typu sprawach, to im więcej faktów w śledztwie zostaje odkrytych, to tym bardziej nic nie wiadomo. Niby nic odkrywczego, ale... I jest to Ale przez duże A. • Autor użył zabiegu zwanego cliffhanger. Czyli w najbardziej emocjonującym momencie kończył rozdział. Nie mogłam skończyć czytania, dopóki nie dowiedziałam się co będzie dalej. I tak rozdział za rozdziałem. I książka skończyła się za szybko. Bardzo to lubię, ten sposób pisania. I do tego krótkie rozdziały. Czyli podobnie jak u Cartera. • Polecam wszystkim fanom Chrisa Cartera. • wiecej na blogu: izawlabiryncieksiazek.blogspot.com