Recenzje dla:
Nie ma tego złego/ Marcin Mortka
-
Jeśli lubicie dobrą przygodową literaturę fantasy z wątkiem kryminalnym i poszukujecie czegoś w tej tematyce, to mam świetną wiadomość: Marcin Mortka napisał właśnie coś dla Was. Nie ma tego Złego to – jak zaznaczył wydawca – błyskotliwe połączenie Sapkowskiego i Pilipiuka. Już sama rekomendacja robi wrażenie, dlatego • postanowiłam przeczytać i sprawdzić, czy faktycznie książka jest taka dobra, jak ją opisują. Muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak świetnej historii okraszonej nietuzinkowym humorem. To opowieść o przygodach drużyny złożonej z pozornie niedopasowanych do siebie kamratów, w skład której wchodzą: karczmarz i zarazem były żołnierz Kociołek, niepokorny krasnolud Gramm, dzielny i waleczny rycerz Urgo, niesforny goblin Zwierzak, nieprzenikniony elf Eliah oraz enigmatyczny guślarz Żychłoń. Taka załoga mocnych, a zarazem zróżnicowanych • osobowości potrafi poradzić sobie nawet z najtrudniejszą sprawą. Dlatego właśnie książęta z Doliny, w której toczy się cała historia, najmują tę bandę do różnych trudnych przedsięwzięć. Jednym z nich jest śledztwo i wyjaśnienie okoliczności znikania karawan oraz zatopienia statków dostarczających towary. Z pozoru błaha sprawa nastręczy dzielnym śmiałkom nie lada trudności. Czy uda im się wyjaśnić tę • tajemniczą sprawę i czy naprawdę nie ma tego Złego? Wyrusz z charakternymi bohaterami w podróż pełną przygód, magii, „mieczobicia” i rubasznego humoru. Ta historia czyta się sama. • Anna Jędrzejowska
-
Sześciu wspaniałych • Gdy sięgam po książkę przede wszystkim chodzi mi o treść, no ale to okładkę widzi się jako pierwszą. • I o ile brzydka nie zniechęci mnie do czytania, czegoś co chcę przeczytać, to przy nieznanej pozycji może zniechęcić bardzo skutecznie. • Natomiast ładna, taka co ściąga wzrok i woła „Popatrz jaka jestem śliczna! Zapraszam!” może sprawić, że zaczniemy czytać książkę, o której nie wiemy nic , i gdyby nie uroda okładki, po prostu byśmy ją ominęli. I nieraz byłaby to wielka strata …. • Tak mi się właśnie ostatnio zdarzyło, gdy wśród innych pozycji zobaczyłam okładkę „Nie ma tego złego”. Czy można było się oprzeć tym sześciu postaciom wędrującym gęsiego przez pola, na tle olbrzymiego księżyca w pełni? Tym czarnym sylwetkom na tle pięknie zharmonizowanych kolorach ziemi? • No, ja się nie oparłam; i jestem z tego powodu przeszczęśliwa, bo za piękną okładką odkryłam nie mniej piękną treść. • O, jak mi się podobała! Tak bardzo, że już w trakcie czytania drugiego rozdziału kupiłam własny egzemplarz - bo to jedna z tych książek, do których będę wracać. • To opowieść o tym, jak kompania sześciu, pozornie nie pasujących do siebie ludzi i nieludzi (elf, goblin i krasnolud), połączonych najpierw przez życiowy przypadek, a później przede wszystkim przyjaźnią, działając zgodnie i skutecznie podejmuje walkę ze Złem. • Urzekła mnie przyjaźń jaka jest między nimi, to, że wprawdzie nie są rodziną, ale mogą być wzorem jak w rodzinie ma być. Za wzór może też służyć stuprocentowa wzajemna akceptacja, poszanowanie swojej inności i własnego zdania. Piękne jest to, że między sobą u każdego z nich jest jedność w tym co mówią, myślą i robią. I mogą liczyć na siebie nawzajem zgodnie z zasadą: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. • Bardzo polubiłam tych Sześciu Wspaniałych, na pewno chciałabym zaliczyć ich do przyjaciół. Polubiłam ich w czambuł, wszystkich sześciu, takich jacy są. Aż szkoda że to tylko jedna książka … • Książka napisane językiem po żołniersku prostym, z humorem i przytupem. • Trochę baśni, trochę Tolkiena, reszta autorska, a całość - znakomita!