-
Nie byłam pewna, czy to książka odpowiednia dla Młodego Czytelnika. Nie wiedziałam o niej nic, poza tym, co widać na pierwszy rzut oka - a widać tajemniczą ilustrację i tytuł z okładki, brak recenzji czy ocen, nazwisko autora. Właśnie autorstwo Agnieszki Taborskiej skłoniło mnie do sięgnięcia po tę pozycję, dając nadzieję na naprawdę wartościową i mądrą treść. Ale jaką?... • Niezbyt śmiało wkraczałam w fantazyjny świat, będący jakby urzeczywistnieniem eterycznego marzenia sennego. Zerkałam przy tym co chwilę na reakcję Synka, gotowa przerwać, gdyby abstrakcja uciekająca przed sklasyfikowaniem i objęciem rozumem go przerosła. Moje obawy trwały jednak tylko moment, bo dziecko chłonęło tę kreację z autentyczną radością. • Mogę więc teraz śmiało napisać: to niezwykłe dzieło. Dzieło z granicy snu i jawy, rzeczywistości i świata wyobraźni, wyrażone fantastycznym tekstem i wybitnymi ilustracjami. Nie są one "piękne" w potocznym, powszechnie przyjętym rozumieniu tego słowa. Wymykają się współczesnym kanonom. Są nieoczywiste i fantazyjne. Surrealistyczne. Momentami kojarzyły mi się terż z najsłynniejszym dziełem malarza Edvarda Muncha, ale nie było w nich równocześnie nic wzbudzającego strach. Tę początkową nutę lekkiego niepokoju czułam prawdopodobnie ze względu na warstwy tabu, skojarzeń i odniesień naniesione na moje postrzeganie na przestrzeni życia. Spłynął więc na mnie spokój, gdy zobaczyłam reakcję Młodego Czytelnika. Pod tym względem jest niemal czystą kartą i w sposób naturalny dostrzega i docenia piękno nieoczywiste, nieprzystające do współczesnej popkultury. • Opowieść karmi wyobraźnię, wzbogaca ducha. Nie ma moralizatorskiego wydźwięku, mimo to dostrzegam w niej dydaktyczne walory. Tym cenniejsze, że nie potrzeba tu słów, rozmów. Wystarczy doświadczenie obcowania z niespotykaną w literaturze dziecięcej estetyką.