Recenzje dla:
Broń domowa/ Nadine Gordimer
-
„Broń Domową” czytałam w ramach akcji #NieTakiNobelStraszny, która niestety nie została kontynuowana – a szkoda, bo był to dobry motywator do poznawania twórczości (jak sama nazwa wskazuje) literackich noblistów. Nadine Gordimer do pisarka z Afryki Południowej, uznawana za twórczynię powieści tendencyjnej. Jej powieści są specyficzne, dlatego niewiele z nich zyskuje przychylne opinie ogółu. Jednak właśnie w tym może tkwi urok twórczości artystki- że odnajdą się w niech tylko niektórzy. Nastawiona na ciężki kawałek powieści podeszłam do lektury z lekkim strachem „czy przez to przebrnę”. No i faktycznie momentami było ciężko. Jednak nie przez pomysł na fabułę czy opisane tam wydarzenia – bo te zaskoczyły mnie wręcz na plus. Głównym problemem jaki miałam z tą książką był brak jakiegokolwiek napięcia. Sytuacje po prostu skraplały się powoli po kartach powieści. Tempo było straszliwie powolne, co zapewne wynikało z postawienia nacisku na warstwę moralną i emocjonalną bohaterów, a nie samą akcję. Oceniam więc tę powieść jako przeciętną – 5/10, co równoważy wszystkie plusy jak i minusy jakie zawiera ta pozycja. • Fabuła opowiada o wydarzeniach pewnej nocy, które zmieniły dotychczasowe życie zamożnego i dobrze usytuowanego białego małżeństwa mieszkającego w Południowej Afryce. Ich syn zostaje oskarżony o zastrzelenie swojego przyjaciela z broni domowej, którą posiadał do obrony. Cała historia opiera się na analizie wydarzeń i emocji jakie mają miejsce od nocy aresztowania po sam proces oskarżonego. Nie ważna jest tu jednak sama tajemnica morderstwa czy dojście do prawdy, a jedynie odczucia głównych bohaterów wobec zaistniałej sytuacji. Pokazane są przede wszystkim wydarzenia z perspektywy rodziców, którzy przeżywają szok, niedowierzanie, chęć wybronienia syna czy też w końcu próbę pogodzenia się z tym co zaszło. Poruszana jest również kwestia uprzedzeń rasowych z punktu widzenia czarnoskórego adwokata broniącego bogatego białego człowieka. Jak widać jest tu wielopłaszczyznowe tło do licznych i długich interpretacji i rozmów. Jednak wnioski są o wiele bardziej bogate niż sama treść książki. • Ps. Okładka klimatem od razu przywiodła mi na myśl film „Funny Games”, więc chyba podświadomie oczekiwałam tu większych emocji 😉