• Bardzo tendencyjna. Niedobre pisarstwo.
    +2 trafna
  • Wypożyczając 'Kwiaty w pudełku', a nawet przyglądając się samej okładce, domyślałam się charakteru tej książki, ale mimo to postanowiłam spojrzeć na nią z otwartą głową, bez uprzedzeń czy założeń. Naprawdę, starałam się, ale to tak bardzo, że bielały pieści. Niestety 'reportaż' okazał jedynie powierzchowny poziom zrozumienia tematu, mało tego, również niewiarygodnie wręcz zakrzywiający historię i rzeczywistość. Książka przede wszystkim prezentuje mylący tytuł, ponieważ rozdziały nie reprezentują stricte kobiet, a raczej, w mniemaniu autorki - co też bywa naciągane - japońskie społeczeństwo. Gdybym nie czytała nigdy wcześniej czegokolwiek na temat Japonii, na pewno po lekturze tej pozycji oczywistym byłoby dla mnie, że jest to najbardziej uciskane i spętane ograniczeniami społeczeństwo pod absolutnym totalitarnym butem, gdzie kobiety nie mają własnego mózgu, są niewolnicami mężczyzn, podludźmi, bez absolutnie żadnych praw i szans na poprawę swojego bytu. Niestety nienawiść do mężczyzn zionie tutaj z każdej strony, a zupełnie nieptrzebnie, ponieważ ten emocjonalny ładunek sprawia, że kolejne rozdziały tracą na wiarygodności, a mogło być merytorycznie. Właśnie. Z tym też bywa różnie, ponieważ autorka bardzo wybiórczo ukazuje fragmenty poszczególnych historii kobiet, z których te bardziej znane można - i polecam - zweryfikować, co niewątpliwie rzuca cień na rzetelność książki. Czytając odniosłam również wrażenie, że autorka za bardzo dopowiada za swoje bohaterki, jakby negując ich zdanie i ich historię. Jakby ich historie w jej przekonaniu muszą być jednoznacznie negatywne, z jednoznacznym wskazaniem winowajcy, czyli konkretnego mężczyzny czy grupy mężczyzn. Nie podobały mi się również iście 'progresywne' uwagi dotyczące chrześcijaństwa w Japonii, które autorka potraktowała bardzo z góry i lekceważąco. Najpierw potępia politykę Japonii wobec bezdomnych, a w kolejnym akapicie przyznaje, że i owszem, chrześcijańskie organizacje przekazują bezdomnym żywność (między innymi 'napompowane białe bułeczki' ??), ale równocześnie ewangelizują - są również misjonarzami, więc nie powinno to dziwić, a jednak z jakiegoś powodu dziwi autorkę. Budzi również niesmak wspomnienie autorki o tłumionych buntach w feudalnej Japonii, gdzie również ginęli chrześcijanie, ale według niej raczej powinno im być wszystko jedno z powodu swojej szybkiej śmierci. O kwiatkach typu 'rozjaśnianie cery Japonek istnieje dopiero od lat 90 XX wieku', nawet nie chce komentować, bo uwłacza to każdemu, kto przeczytał cokolwiek o Japonii czy krajach wschodniej Azji. 'Idole to to samo co prostututki w poprzednich wiekach', niech każdy sam sobie odpowie. Premier powiedział, że Japonia jest bogatym krajem, ale ha, odkryłam, że są tu bezdomni, więc tak nie jest. Wiele razy czytając naprawdę opadały mi ręce i przewracałam oczami. Czy Japonia to kraj idealny? Oczywiście, że nie. Czy ma swoje problemy, na których wypadałoby się skupić? Oczywiście, że tak, ale autorka zachowuje się tak jakby całe to zło świata znajdowało się wyłącznie w Japonii i powodem tego byli wyłącznie mężczyźni, takie to jest najgorsze piekło na ziemi. Nie podoba mi się również jak autorka automatycznie postrzega to, czego nie lubi jako złe, na przykład idole czy kulturę kawaii. Ponadto podaje przykład molestowania czy samobójstw jako zjawisk, które dotyczą wyłącznie japońskich kobiet, ale każdy czytający przecież wie, że mimo niez­aprz­ecza­lneg­o tragizmu takich sytuacji, tak nie jest. I jeszcze jedna, niezwykle irytująca tendencja autorów książek o krajach z drugiego końca świata, którzy kompletnie inną kulturę, historię, tradycję mierzą i oceniają za pomocą współczesnych narzędzi i swojej kultury, całkowicie negując te wszystkie nowości i inności, z którymi się spotkali, wrzucając wszystkie lub prawie wszystkie do jednego negatywnego worka. Niestety również autorka przedstawia japońskie kobiety i japońskie społeczeństwo jako takie nie do końca ogarnięte i rozumne, które wypadałoby naprowadzić, nawrócić na jedynie słuszną ścieżkę życia. Nikt nie neguje patologii, które pojawiają się w każdej kulturze i w każdym kraju, ale autorka stara się je przedstawić jakby dotyczyły wyłącznie, głównie albo nawet tylko Japonii. Mimo tego ogromu minusów polecam przeczytać książkę jako przykład skrajnej tendencyjności i grafomaństwa, ponieważ niejednokrotnie między wersami trzeba szukać sensu, niekoniecznie go znajdując, w czym nie pomaga niejasny system przypisów końcowych.
  • Brak obiektywizmu
  • Brakuje mi słów. Jak bowiem streścić, o czym Karolina Bednarz w swoim reportażu napisała? Jak wyjaśnić ogrom dramatu kobiet w Japonii w kilku zdaniach? Jak dać innym znać, że warto zmierzyć się z tym tytułem? • Od czasów, które pozornie minęły do czasów dzisiejszych niewiele się zmieniło. Postęp w prawach chroniących kobiety jest zbyt wolny, a społeczeństwo wywiera presję na ogromną skalę. Gwałciciele dalej są uniewinniani, gdy grzecznie przeproszą, a przemoc bywa ignorowana nawet przez wymiar karny. Definicje przestępstw są zbyt zero jedynkowe i zbyt ograniczające. Wszystko to, co w krajach zachodnich uważane jest za zrobię, w Japonii traktowane jest z kpiącym uśmieszkiem. Do tego dochodzi podejście społeczne do kobiet. Ich miejsce w hierarchii domowej czy tej w pracy. Wykształcenie nie ma znaczenia, gdy w grę wchodzą konwenanse. Ma robić herbatki i kawki, nie pracować na równi z mężczyznami. Ma jednocześnie zarabiać i zajmować się domem. Ma być mężatką. Ma nie być łatwa, ale nie być też oziębła. Ma nie zwracać uwagi na seksizm i przemocowe zachowania. A przede wszystkim ma milczeć. Nie mówić głośno o tym, co ją spotyka i jak się z tym czuje. Zaciskać zęby i robić dalej to, czego oczekują od niej inni. • Jest mi niedobrze. Skala problemu mnie przytłoczyła. Oglądałam japońskie produkcje telewizyjne, czytałam powieści i czytałam mangi. Widziałam wiele problemów w obiciu rzeczywistości, a jednak... Nie docierało do mnie, jak źle jest w rzeczywistości. I jak ogromną robotę wykonują kobiety, które próbują wywołać zmiany. Dobrze, że istnieje ten reportaż. Otwiera oczy.
  • Świetny reportaż o kobietach w Japonii i czego tak naprawdę nie wiemy o ich sytuacji. O presji wywieranej na nie i całym japońskim społeczeństwie.
  • Historie kobiet które ukazują dyskryminację w Japonii. Przy okazji można zapoznać się z kulturą tego kraju. Momentami ciężko czytać pomiędzy nazwami japońskimi ale taki urok tej książki. Polecam

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo