Recenzje dla:
Pięćdziesiąt twarzy Greya/ E. L. James
-
W końcu nadszedł ten dzień, gdy zdecydowałam się sięgnąć po "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Szczerze mówiąc, nie wierzyłam, że kiedykolwiek przeczytam tę książkę, nawet kiedy ją wypożyczyłam, nie wiedziałam do końca, czego powinnam się spodziewać. •
Z odwrotu książki bije napis: • "KOBIETY NA JEJ PUNKCIE SZALEJĄ, • MĘŻCZYŹNI WIELE ZAWDZIĘCZAJĄ, • BIBLIOTEKI APELUJĄ, BY WYCOFAĆ JĄ Z OBIEGU, •
• A POWIEŚĆ SPRZEDAJE SIĘ W TEMPIE EGZEMPLARZA NA MINUTĘ." •Ale kicz- pomyślałam na widok tej nieco zbyt podniosłej reklamy. • Cóż, jeśli chodzi o fabułę, to jest ona dość prosta i myślę, że większości z was chociaż pobieżnie znana: Anastasia Steel- 21-letnia studentka literatury, na prośbę swojej przyjaciółki, przeprowadza wywiad z 27-letnim przedsiębiorcom i ofiarodawcom uczelni Anastasii- Christianem Greyem. Dziewczyna jest zafascynowana mężczyzną, a kiedy zjawiając się w jej pracy, proponuje kolejne spotkanie, ta jest przeszczęśliwa, jednak szybko okazuje się, że zniewalająco przystojny miliarder ma swoje mroczniejsze oblicze: Jest pochłonięty pragnieniem kontrolowania wszystkiego i wszystkich, a ich znajomość chce kontynuować na własnych, dość zaskakujących dla dziewczyny warunkach i powoli, krok po kroku wprowadza ją w swój świat, w świat BDSM, a dziewczyna musi podjąć decyzję, czy chce tak żyć. • Autorka "Pięćdziesięciu twarzy Greya" nigdy nie kryła swojej inspiracji "Zmierzchem"- Stephenie Meyer i od pierwszych stron widać tę fascynację. Główni bohaterowie są niemal dokładnym odzwierciedleniem Belli i Edwarda. •
• Anastasia- młoda dziewczyna, uwielbiająca klasyczną literaturę angielską, jest kompletnie niezdarna i sama jeszcze nie odkryła swojej kobiecości- istna Bella Swan. • Jeśli zaś chodzi o Christiana, jest niezwykle tajemniczym, majętnym i przystojnym mężczyzną, wzbudzającym zachwyt płci przeciwnej, a przy tym wbrew pozorom niesamowitym dżentelmenem-niczym Edward Cullen. Może z tym małym wyjątkiem, że Grey nie jest wampirem;) •Pierwsza rzecz, jaka od pierwszych stron rzuca się w oczy to język. Autorka pisze bardzo prosto, chwilami aż za prosto, ponadto używa czasu teraźniejszego, co jest raczej rzadko spotykane (przynajmniej ja zazwyczaj spotykam się w powieściach z zastosowaniem czasu przeszłego). • Początek książki mnie rozbawił. Bohaterowie wydawali mi się tak oderwani od rzeczywistości, że aż zabawni, dopiero później zdałam sobie sprawę, że oni zachowują się tak przez całą książkę, jednak przez większą część całkiem nieźle się bawiłam, choć chyba niekoniecznie tak, jak życzyłabym sobie tego autorka, gdyż dla mnie była to raczej przygoda czytelnicza pod hasłem: "Tak głupie, że aż śmieszne". • Anastasia zachowuje się jak nastolatka, którą kieruje burza hormonów, więc gdy uświadomiłam sobie, że ona jest w moim wieku pomyślałam tylko "O matko!" •
• Kilka razy naprawdę miałam ochotę potrząsnąć tą dziewczyną, bo w gruncie rzeczy, ona nie jest głupia: wrażliwa, inteligentna, błyskotliwa i bardzo uczuciowa jednak sprawia wrażenie wyjątkowo zagubionej. Skomplikowana relacja, w którą się wplątała, jest ponad jej siły, a apodyktyczny charakter Christiana tylko pogłębia jej niepewność. •Przez pierwsze 100 stron nie mogłam pozbyć się wrażenia, że jest to taka bajeczka dla 13-latek o wzajemnym przyciąganiu i motylach w brzuchu, jednak później przeraził mnie fakt, że po tę książkę bardzo chętnie sięgają gimnazjaliści (czy raczej gimnazjalistki). •
• Sama chwilami siedziałam z szeroko otwartymi ustami i nie mogłam wyjść z szoku. I nie mam na myśli opisów zbliżeń bohaterów, a raczej całą relację między nimi. •Najbardziej zirytował mnie fragment, kiedy autorka zwala winę za naiwność Anastasii na książki! Tak, tak, dobrze widzicie. Bo gdyby Anastasia nie czytała tylu romantycznych historii, to nie miałaby tak wypaczonego wyobrażenia na temat miłości i zainteresowałaby się zwyczajnym mężczyzną, a nie dziwacznym Christianem Greyem. Powiem wam, że gdy o tym czytałam, pierwszy raz w życiu miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno:) • Ale jest też pozytywny aspekt tej książki, a jest nim zakończenie. Czytając "Pięćdziesiąt twarzy Greya" nie miałam zamiaru sięgać po kolejną część, ale zakończenie naprawdę mnie zaskoczyło (i to pozytywnie!) i sprawiło, że chcę przekonać się jak autorka zamierza to dalej rozegrać. • Kiedy na swojej stronie na Facebook'u poprosiłam o opinie na temat tej pozycji, jedna z dziewczyn napisała, że z "Pięćdziesięcioma twarzami Greya" jest jak z Disco Polo, że niby nikt nie lubi a każdy zna. I chyba właśnie tak jest. • Ciągle nie mogę zrozumieć fenomenu tej książki, dlaczego tak chętnie sięgają po nią kobiety na całym świecie? Od nastolatki do 50-cio latki? Miałam nadzieję, że przeczytanie jej pozwoli mi to zrozumieć, niestety tak się nie stało. •
• Cóż... coś w tej książce jest, choć nie mam pojęcia co, ale jeśli te miliony kobiet mają przeczytać "Pięćdziesiąt twarzy Greya", albo nie przeczytać nic, to zdecydowanie wolę by sięgnęły po Greya. • Swoją drogą to zadziwiające, że E. L. James udało się zdziałać to, co nie udało się tysiącom kampanii społecznościowych- nakłoniła do czytania osoby, które praktycznie nie czytają w ogóle. I za to należą jej się wielkie brawa. • Jednak nie polecam tej książki osobom pruderyjnym:) -
Tej książce mówię NIE. z wielu względów. Bo to jest czytadło naciągane i kompletnie nieprawdziwe. Nie ma nic wspólnego z życiem i realiami. On milioner, nigdy nie pracuje. Ona dziewuszka, studentka, ambitna lubiąca ksiązki, skromna. I na tym można poprzestać, bo to jest typowe tło USA, które ma złapać czytelniczki. A te marzą i wyobrażają sobie siebie. Do tego dochodzi sex w każdej postaci i ubezwłasnowolnienie. On chce ją mieć na wyłączność, daj jej telefon i laptop i kontroluje wszystko i zawsze. Trzy części tej powieści to tylko kopiowanie 1 tomu i rozwijanie bujnej wyobraźni autorki, która zmierza donikąd. Absurdalna, głupia i nijaka. Pusta, ot co. I wiem, że się narażę wielu fankom - panów jest niewiele, ale takie jest moje zdanie na temat "50 twarzy".
-
E.L. James to autorka trylogii Pięćdziesiąt odcieni, której pierwszym tomem jest Pięćdziesiąt twarzy Greya. Książkę wydała Sonia Draga w 2012 roku. • Anastasia Steele zostaje poproszona przez przyjaciółkę o przeprowadzenie wywiadu z bogatym biznesmenem, Christianem Greyem. Ana zgadza się, choć jest onieśmielona tą sytuacją. Mężczyzna okazuje się młodym i przystojnym przedsiębiorcą, który wpada w oko dziewczynie. Po zakończonym wywiadzie Anastasia zastanawia się, kiedy jeszcze będzie miała okazję spotkać Greya. Niespodziewanie mężczyzna zjawia się w sklepie, w którym pracuje kobieta. Dziewczyna cieszy się na jego widok – pierwszy raz jest zafascynowana osobnikiem płci przeciwnej. Umawiają się na sesję zdjęciową, która wzbogaci artykuł pisany przez przyjaciółkę Any. Jednak na tym nie kończy się ich znajomość – Christian jest zainteresowany dziewczyną i zaprasza ją na kawę. Gdy Anastasia planuje go pocałować, mężczyzna cofa się i ostrzega ją, że nie jest dla niej odpowiednim partnerem. Ana jest wściekła, ale nie może o nim zapomnieć. Kolejne spotkanie jest nietypowe – Christian ratuje ją z opresji przed namolnym kolegą i zabieraj ją do siebie, by mogła odpocząć. Między tą dwójką zaczyna coś iskrzyć, ale ich relacja jest trudna do zdefiniowana. • Pierwszoosobowa narracja pozwala poznać myśli Anastasii. Dopełniają one treści, łącząc się z dialogami w dość zabawny sposób – dziewczyna komentuje w głowie zachowania i wypowiedzi swoich rozmówców, głównie Greya. Jest przy tym bardzo autentyczna – często ma wątpliwości, nad którymi rozmyśla, jest ironiczna i niepewna. Nie używa literackiego języka – potrafi przekląć, a jej zdania są bardzo zróżnicowane. Dzięki temu czytelnik odnosi wrażenie, że czyta coś na kształt pamiętnika. • Wadą języka jest na pewno nadużywanie wtrącenia „O święty Barnabo”. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie fakt, że odwołania do świętego pojawiały się też podczas stosunków seksualnych, co bardzo mnie zniesmaczyło. • Książka opowiada o dość nietypowym związku między młodą absolwentką literatury a biznesmenem. Z jednej strony ich relacja to głównie seks, a z drugiej krążą wokół siebie nie tylko przez pożądanie i namiętność, która ich łączy. Znajomi widzą, że jest między nimi coś więcej niż relacja czysto fizyczna. Trudno jednak odnaleźć to w tekście – owszem, Ana opowiada o swojej fascynacji Greyem, ale z ich rozmów nie można stwierdzić jednoznacznie czy się kochają, czy tylko się sobą interesują. Brakowało mi dokładnego określenia tych uczuć. • Pięćdziesiąt twarzy Greya to jedna z tych książek, które przez wiele miesięcy budzą zainteresowanie. W tym przypadku jest to spowodowane doborem tematu. To nie zwykły erotyk, w którym wymyślne pozycje seksualne mogą doprowadzić czytelniczki do uderzeń gorąca. To przede wszystkim książka o BDSM – relacji seksualnej, która nie dotyczy większości społeczeństwa. Wiele osób może uznać to za dewiację. W powieści zostało to przedstawione dość dziwnie – Ana, chcąc dogodzić Greyowi, pozwala się poniżać, bić i wiązać. Wszystko to jednak nie jest dla niej upokarzające. Dziewczyna nie widzi w tym zbyt wielkiego problemu – owszem, miewa chwilowe wątpliwości, ale nie oznacza to, że nie jest ciekawa tej relacji. Na dodatek partnerów łączy umowa prawna, która ma na celu uchronienie Greya przed ewentualnymi nieprzyjemnościami, ale z drugiej strony pokazuje dość dobitnie rolę kobiety w tym związku. • Ogólnie książkę czyta się naprawdę szybko. Czytelnik chce dowiedzieć się, czy Ana zgodzi się na propozycję Greya i jak rozwinie się ich związek. Niestety, momentami powieść była bardzo monotematyczna. Między scenami łóżkowymi para nie rozmawiała ze sobą zbyt wiele, a jeśli już to głównie o tym, jak będą się dalej zabawiać. Brakowało mi opisu psychicznej więzi między nimi. Wszystko wyglądało dość powierzchownie, a niektóre opisy seksu były bardzo do siebie podobne, skonstruowane według jednego schematu. • Książka nie przekonała mnie do siebie. Postacie były nierealistyczne, choć faktycznie da się je porównać z tymi ze Zmierzchu. Jedynym szokującym momentem w powieści może być umowa, którą zawarli między sobą bohaterowie. • Polecam tym, którzy chcą przekonać się, o co tyle szumu. Książka jest średnia, ale już wiem, na czym polega jej fenomen – do tej pory nie poznałam lektury, która opowiadałaby o tego typu związku. Jeśli lubicie erotyki, może wam się spodobać.
-
Książka polecona przez kilka osób. Dziewczyny zachwycały się całą trylogią. Przyznaję, że opis tej książki raczej mnie zniechęcił. Erotyk, romansidło... to nie dla mnie. Dostałam jednak całą trylogię w prezencie, więc zdecydowałam się przeczytać i sprawdzić dlaczego jest takim bestselerem, choć na początku czytania nie mogłam tego zrozumieć. Ostatecznie - nie żałuję! Co prawda pierwsza część jest dość ciężka. Najgorsza chyba z całej trójki, ale to wcale nie znaczy, że jest zła! Erotyk? Owszem, ale dla mnie był to przede wszystkim ciekawy przypadek psychologiczny - zarówno tytułowego Greya, jak i jego wybranki. Książkę szybko i dobrze się czyta, napisana przystępnym językiem. W niecały miesiąc przeczytałam całą sagę. Druga część najlepsza, trzecia też całkiem dobra. Koniecznie trzeba przeczytać kolejne części - tłumaczą źródło 50 odcieni Greya. Książka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie.
-
Opis • Młoda, niewinna studentka literatury Anastasia Steele jedzie w zastępstwie koleżanki przeprowadzić wywiad dla gazety studenckiej z rekinem biznesu, przystojnym i zamożnym Christianem Greyem. Mężczyzna od pierwszych sekund spotkania fascynuje ją i onieśmiela. W powietrzu wisi coś elektryzującego, czego dziewczyna nie potrafi nazwać, a może tylko się jej wydaje? Z prawdziwą ulgą kończy rozmowę i postanawia zapomnieć o intrygującym przystojniaku. Plan spala jednak na panewce, bo Christian Grey zjawia się nazajutrz w sklepie, w którym Anastasia dorywczo pracuje. Przypadek? I do tego proponuje kolejne spotkanie.