Lato, gdy mama miała zielone oczy

Tytuł oryginalny:
Vara în care mama a avut ochii verzi
Autor:
Tatiana Țîbuleac
Tłumacz:
Dominik Małecki
Wydawcy:
Książkowe Klimaty Tomasz Zaród Marcin Skrabka (2021)
Legimi (2021)
ebookpoint BIBLIO (2021)
ISBN:
9788366505339, 978-83-66505-24-7
Autotagi:
dokumenty elektroniczne
druk
e-booki
książki
powieści
proza
4.6 (9 głosów)

Aleksy, kipiący gniewem nastolatek, po ukończeniu szkoły zamierza pojechać z kolegami do Amsterdamu, zamiast tego jednak udaje się z matką na wieś do Francji. Mają spędzić razem lato. Ich trudna relacja powoli się odmienia, aż w końcu – na krótko – przechodzi w autentyczną bliskość.
Po latach, już jako uznany artysta, Aleksy powraca pamięcią do dni spędzonych z mamą i w swoim wściekło-lirycznym monologu stopniowo – w serii retrospekcji i narkotycznych malarskich wizji – dociera do istoty tego, co wówczas przeżywał i czuł.
„Tatiana Țîbuleac w swojej debiutanckiej powieści, świetnie przełożonej z języka rumuńskiego, opowiada o tej najpierwszej i najważniejszej więzi, jaką jest więź z matką. Opowiada w sposób zmysłowy, pełen melodii, nienawiści i czułości. Opowiada genialnie – jak nikt dotąd”.
Maciej Topolski
„Ból i piękno zawarte w tej książce dławią i zapierają dech. Jakby setki drobnych igieł wbijały się w ciało, przedostawały do żył i płynęły do serca. Aleksy snuje swoją cierpką balladę o kręgach traumy, wyśpiewuje gorzki lament, który zamienia się w poemat o nieubłaganym przemijaniu. Cierpienie zaklęte w głowach słoneczników, w polu ułamanych łodyg, w osieroconych sukienkach. Co pozostanie? Wspomnienia jak lśniące perły, tęsknota za zielonymi oczami matki, tkanka pamięci pokryta bliznami, a dla nas, czytelników – wszechpotężna moc literatury, która wysyca sensem pustkę losu”.
Małgorzata Rejmer
Więcej...
Wypożycz w bibliotece
Dostęp online
Dodaj link
Kup
Brak ofert.
Recenzje
  • „Po wymierzonym policzku, który się wybaczy, nieodwołanie nastąpi pięść, a jedno zaakceptowane kłamstwo rozrośnie się w cmentarz prawdy.” — ulubiona linijka ze wszystkich. • Nawet nie wiem, gdzie powinnam zacząć opowieść o tym, co ta krótka historia ze mną zrobiła — wdarła się z nieludzką gwałtownością, spustoszyła, kilkukrotnie przeżuła i wydusiła dwukrotnie strużki łez, by ostatecznie porzucić na rozdrożu z delikatnym (bo miewałam poważniejsze), literackim kacem trwającym przez kilka dni, kiedy myślami wciąż powracałam do tego, co się wydarzyło. Na pierwszych stronach zderzyłam się z doskonałym tłumaczeniem, ponieważ każde zdanie na przekór surowej prostoty owiewało swoiste wyrafinowanie i pochłanianie kolejnych akapitów było przyjemnością; nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam coś podobnego, co eksplodowało dosadnością kreślonych zdań i jednocześnie zasklepiało powstałe rany niespodziewanym artyzmem. • Autorka (Tatiana Țîbuleac — była to jej pierwsza powieść/nowelka; wcześniej wydała jedynie cykl opowiadań) zaskoczyła mnie obrazem skonstruowanych bohaterów, których oczami wyobraźni dostrzegałam niezwykle wyraźnie, rozrysowałam ich sobie i niemalże mogłam dotknąć, przeniknąć do skłębionych emocji, tłumionych wewnątrz uczuć, niewygojonych oraz przemilczanych traum wylewających się raz mniej, raz bardziej na pierwszy plan; traum będących fundamentami tego, kim się stali i jacy się stali. Trochę taki efekt domina, które dla każdego bohatera runęło w nieco innym momencie, nawet jeśli ostatecznie spotkali się we wspólnym punkcie, to wszyscy • o d c z u w a l i • te tragedie po swojemu. I to uważam za najmocniejszy element całości, ten boleśnie ludzki pierwiastek cierpienia, smutku, wściekłości, żalu, gniewu, wreszcie bezsilności zmieszanej z akceptacją osiadłych w rozdziałach na barkach spotykanych postaci, bo chociaż historię wypełnia Aleksy, za którym ostrożnie podążamy, to po drodze poznajemy wiele pomniejszych dopływów, równie istotnych, okraszonych relewantnymi imionami. • „Jakie to dziwne, że można zbudować nowe życie z resztek po innych ludziach” — takimi słowami powitał jeden z rozdziałów i moim zdaniem doskonale podsumowuje wszystko, co przeczytałam, ponieważ rzeczywistość, którą żyje, oddycha, wreszcie krztusi się dorosły dzisiaj Aleksy, można przyrównać do konstruktu wybudowanego na truchłach wspomnień oraz zdarzeń zarysowanych w przeszłości wyraźnym konturem, i pośród tych roztrzaskanych obrazów niektóre są boleśniejsze od pozostałych, aż kaleczą ostrą krawędzią delikatną powłokę skóry, powodując pieczenie w miejscu nowo powstałego zranienia, bądź rozorują wcześniej zabliźnione bruzdy nakryte pozorną warstwą zakrzepłej krwi przemianowanej w strupa. • Wraz z bohaterem odbywamy podróż do pamiętnego lata, które zmieniło wszystko, które otworzyło dawno zatrzaśnięte drzwi prowadzące do tajemnych, przykurzonych i od stuleci nieużywanych korytarzy, zawiłych labiryntów przyprawiających o zawirowania w głowie intensywnością bodźców, jednak wreszcie młodzieńczy bunt ewidentnie przygasa, ginie szaleństwo w zaciśniętych pięściach, ogromny żal obecny w gorzkich słowach zaczyna ustępować, a nastoletni chłopiec zostaje zmuszony do przekroczenia granicy, za którą wyczekuje przyspieszona dorosłość wtłoczona podskórnie bez grama delikatności. • Za to tytułowe „Lato, gdy mama miała zielone oczy” rozdziera tak bohatera, jak czytelnika, by ostatecznie żadnego nie poskładać w całość. • Ta historia wydaje się odgrywać na wielu płaszczyznach, ciężko jednoznacznie wskazać jej początek i jeszcze trudniej odnaleźć koniec — jest brutalnie szczera, nabrzmiała od emocji, chwilami przewrotna, skłaniająca do refleksji o różnorodnych formach, k r u c h a, jak bohaterowie oraz życie obsypane trudnościami, i po ostatnią kropkę nasiąknięta bólem przenikającym w najd­elik­atni­ejsz­e powłoki serca wystukującego melodię tęsknoty za tym, czego nie można już odzyskać — co i tak pojawiło się zbyt późno.
  • Rewelacja! Prawdziwa, poruszająca, dosadna, piękna językowo. Fantastyczne tlumaczenie na jęz. polski!
  • Wspaniała książka. Trafia na moją osobistą półkę książek, które chwyciły mnie za serce. Mnóstwo tu treści, emocji, wzruszeń i myśli, choć gabaryt niewielki. Bardzo polecam.
  • Pięknie opowiedziana historia. Książka porusza trudny temat choroby osoby bliskiej i kochanej oraz problem trudnych relacji matki i nastoletniego syna. Uświadamia nam jak piękne jest codzienne, proste życie. Ile szczęścia daje spacer, pobyt na pustej plaży, zwykły posiłek, słońce zaglądające przez okno, zakupy na targu, czyjś uśmiech. Szkoda, że większość nastoletnich chłopców nigdy tej książki nie przeczyta. Bo to książka dla matek w średnim wieku, ale także dla synów, którzy mają przed sobą całe życie i są teraz pewni, że wiedzą wszystko...
Dyskusje

Brak wątków

Przejdź do forum
Nikt jeszcze nie obserwuje nowych recenzji tego dzieła.
Okładki
Kliknij na okładkę żeby zobaczyć powiększenie lub dodać ją na regał.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo