Nowa Huta jest kobietą. Nazywano ją "perłą pięciolatki" i "młodszą siostrą Magnitogorska" - nawet propaganda lat 50. nie miała wątpliwości, że Nowa Huta jest kobietą. Dlaczego więc jej symbolem został półnagi murarz, mężczyzna? Gdzie podziały się nowohuckie murarki i architektki, rzodowniczki pracy i artystki, działaczki i opozycjonistki? Zaglądamy na budowę najmłodszego polskiego miasta, do nowohuckich hoteli robotniczych i na stołówki, do pracowni architektonicznych i izby porodowej. Jesteśmy świadkami bicia rekordów i antyreżimowych demonstracji. Poznajemy dziewczyny: te, które kładły cegły, i te, które rzucały petardy. Zofia Włodek jest pierwszą murarką Nowej Huty, przodowniczką pracy, gwiazdą propagandy, a potem... przepada bez śladu. Marta Ingarden projektuje nowe miasto na desce kreślarskiej, ale nie poświęca mu ani słowa. Jadwiga Beaupré uczy nowohucianki rodzić bez bólu w jednej z pierwszych polskich szkół rodzenia. Krystyna Skuszanka tworzy dla robotników teatr, gdzie "proletariatu nie karmi się szmirą". Wiesława Ciesielska słyszy, jak ubek mówi do jej męża, działacza "Solidarności": "z wami to jeszcze można jakoś wytrzymać, gorzej z waszymi żonami!". Zofia Fugiel ma w latach 80. osiemnaście rewizji mieszkania, dziś nie potrafi uwięzić nawet kanarka w klatce. Katarzyna Kobylarczyk - autorka kilku reporterskich książek (Baśnie z bloku cudów. Reportaże nowohuckie czy Strup. Hiszpania rozdrapuje rany, za którą otrzymała Nagrodę im. R. Kapuścińskiego), dziennikarka (publikowała w "Gazecie Wyborczej", "Tygodniku Powszechnym" czy "Dzienniku Polskim"). Laureatka nagrody krakowskiego środowiska dziennikarzy "Zielona Gruszka" oraz nagrody "Za różnorodnością. Przeciw dyskryminacji". Pochodzi z Nowej Huty i do dziś tam mieszka. Czas na poznanie historii robotnic, które na własnym przykładzie doświadczały emancypacji poprzez pracę. Zwykle przedstawia się ludzi PRL-u jako otumanionych i zmuszanych do niewdzięcznej pracy. Tymczasem dla wielu osób, w tym właśnie kobiet, współzawodnictwo czy przekraczanie norm budowlanych było elementem odzyskiwania godności. Bywały też przykre konsekwencje rywalizacji oraz osobiste dramaty. Dzięki Katarzynie Kobylarczyk poznajemy fascynującą historię nowohucianek: zanurzonych w pyle cegieł i wystrojonych w socrealistyczne perły. Sylwia Chutnik